Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Frederic Malle – Musc Ravageur

frederic_malle_musc_ravageur

Wanilia, cynamon, goździki i piżmo… W dobrych proporcjach mogą pomóc na zimowego bluesa, otulić zmarzniętego człowieka, pocieszyć. Przekonałam się o tym w tym roku! Otóż niekoniecznie tej jesieni i zimy sięgam po typowe gourmandowe słodziaki, które ociekają karmelem i kleją twarzyczkę płynną czekoladą. Mój nos zawędrował wreszcie w rejony nieco bardziej konserwatywnie postrzegane jako orientalne. Sypnęłam przyprawowym tonem, ograniczyłam cukier. Jeśli więc teraz ktoś zapyta mnie o moje dwa najukochańsze zapachy, to pewnie wskażę Musc Ravageur i Grand Soir.

Musc Ravageur podobał mi się już kilka lat temu, ale wtedy nie zdecydowałam się na zakup, bo był nie na moją kieszeń. Kiedy w tym roku dostałam na spróbowanie 10ml w prezencie od bliskich, mogłam spokojnie przekonywać się o tym, że te perfumy były dla mnie stworzone.

Początkowo nie umiem precyzyjnie określić nut. Czuję bardzo mocną, wręcz odurzającą woń „zwierzaczka” i cynamonu (nie tego ciasteczkowego!). Poniekąd mogę zgodzić się ze skojarzeniami z zapachem moczu. Bo choć to nie jest dokładnie TO, to jednak jest to dość mocne i wykrzyczane prosto w twarz. Być może otwarcie tego pachnidła jest bardziej szorstkie i w stronę mężczyzny kłania się nieco niżej.

Po 30 minutach zapach się uspakaja, nie czuję już tej jaskrawej nuty, a Musc – czyli początkowo zadziorny zwierzaczek, osładza się, łagodnieje i pokornieje.

Czuję waniliowe ciasteczko z cynamonem, a obok czajniczek z czarną herbatą i goździkami. Jest bardzo aromatycznie i przytulnie. To niesamowite, jak z tak niepokornego zapachu, które obezwładnia Musc zmienia się w przytulny zapach, kojarzący się z czytaniem książki przy kominku i popijaniu ulubionej zimowej herbatki.

W bazie Ravageur jest dość sporo drzewnych akcentów. Czuję gwajak, cedr i ambrowatą mgiełkę. Jeśli do tego dodamy ten słodkawy (ale nadal zachowawczy, bo nie jest to słodycz oczywista) obłoczek, to możemy uznać, że jest to zapach idealny. Moim zdaniem te perfumy nie mają żadnej płci, a nosić z przyjemnością może je każdy, kto lubi przyprawy, piżmo i subtelną słodycz. Perfumy są mocno wyczuwalne, wiele osób zwraca na nie uwagę. Sama czuję je na sobie przez co najmniej 10 godzin, tak bardzo są wyraziste. Zdecydowanie warte są swojej wysokiej ceny. Jestem pewna, że moja fiolka 10ml starczy mi na całą zimę i pewnie jeszcze kolejną.

frederic_malle_lolita_lempicka

Co ciekawe – twórcą tych perfum jest Maurice Roucel, który jest odpowiedzialny za genialną L de Lolita Lempicka. To na pewno nie przypadek, że te zapachy są do siebie podobne. 😉 Lempicka jest bardziej potulna, bez tej ostrej nuty w głowie zapachu. Jest bardziej wygładzona i prosta w odbiorze. Kocham oba zapachy i kombinacją idealną jest dla mnie Musc na szyję i dekolt, a L de Lolita na nadgarstki. Polecam!

frederic_malle_musc_ravageur_lolita_lempicka

A co Wy myślicie o zapachu Musc Ravageur?
Jakich perfum używacie najczęściej ostatnio?

Tagi: , ,

Podobne wpisy