Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Yves Saint Laurent – Black Opium Intense

„Your man on the road, he’s doin’ promo…”

Czy tylko ja czuję, że reklama perfum Black Opium jest wszędzie? Pewnie nie jestem odosobniona. 😉 Na całe szczęście z muzyką The Weeknd całkiem się lubię, więc pomimo klubowego tematu przewodniego reklamy tego zapachu, nawet ją polubiłam.

Ona dość dobrze sprzedaje nam produkt i podpowiada, co znajdziemy we flakonie. Black Opium nabrało niebieskiej barwy i kilku ciekawych zapachowych nut. I dobrze, bo motyw Black Opium zaczął już wydawać mi się nudny i skończony. Wariant Intense nadał serii życia i prezentuje coś ciekawego, pomimo wyraźnego odziedziczenia DNA klasycznego Black.

Otwarcie Black Opium jest słodko – kwaśne. Czuję świeżo zaparzoną kawę w tle, a na przedzie jeżyny zatopione w absyncie. Intense jest jaskrawa, pyskata i rzeczywiście bardzo mocna. Trochę tak, jakby klasyczne Black Opium rzucić przez jakiś zielonkawy filtr, który dodaje wyraźniejszego koloru i procentów. Nie pachnie alkoholem, nie włożyłabym go do kategorii „booze”.

Nie da się ukryć, że pewnie będzie używany na wyjścia, na imprezy. Być może czeka go przeznaczenie takie, jak zwiastuje reklama zapachu.

Dla mnie jednak jest to przyjemniaczek – codzienniaczek. Po około godzinie wygładza się i uspakaja. W dalszym ciągu pachnie intensywniej od klasyka, ale nie ma już tutaj żadnych akordów wyskokowych. Kwiat pomarańczy w postaci cukierków zdecydowanie poprawia mi nastrój. Otula mnie słodka woń waniliowego latte z dodatkiem lukrecji, która dodaje pikanterii. Momentami słyszę, jak woła mnie wspomnienie klasycznej Lolity Lempickiej.

Black Opium Intense jest nieco bardziej rozrywkową propozycją od YSL. Na mojej skórze jest bardzo trwałym zapachem – utrzymuje się około 7 godzin, cieszy się dobrą projekcją. Jestem o niego bardzo często pytana, zbiera pozytywne komentarze. Choć nie jest to zapach odkrywczy, to noszenie go sprawia mi wielką przyjemność. Jakoś tak dobrze potrafi się zgrać z moją skórą. Nie zamierzam narzekać! 🙂

Jeśli nie macie nic przeciwko kawie i słodyczom w perfumach, to koniecznie sprawdźcie ten zapach. Mnie nie daje spokoju i noszę go niemal każdego dnia (czasami zdradzam na rzecz Love, don’t be shy Kiliana).

A co Wy myślicie o perfumach Black Opium Intense? Piszcie koniecznie.

Tagi: , ,

Podobne wpisy