Chanel – Paris – Deauville
Nie tak dawno pisałam Wam, że perfumy Coromandel skradły moje serce. Już wtedy czułam, że jeszcze tego lata dołączy do mojej kolekcji jedno z pachnideł z linii Les Eaux De Chanel. W końcu jak można nie poczuć się zainspirowaną podróżami samej Chanel pomiędzy swoimi ulubionymi destynacjami?
.
Moje serce skradł Paris – Deauville, który wydał mi się najbardziej zadziornym i dojrzałym z kolekcji. W tej chwili w kolekcji znajdują się 4 zapachy i choć wszystkie mogłabym przygarnąć, to właśnie ten zatrzymał mnie przy sobie na dłużej.
Paris – Deauville ma w sobie jakiś chłód, który poniekąd przypomina mi o Cristalle eau de toilette. Imponuje mi to, szczególnie kiedy temperatura podskakuje, a ja mimo wszystko z jakiegoś powodu muszę pachnieć elegancko. Deauville (bo tak w skrócie go nazywam) imponuje mi swoją świeżością, bo otwiera się wonią dorodnych liści bazylii okraszonych kroplami mieszanki soków z limonki, cytryny i pomarańczy. Kwaskowato zielone otwarcie kusi, chłodzi, ale też sprawia, że ma się ochotę sięgnąć po orzeźwiający napój.
.
Trzeba przyznać szczerze, że te perfumy nie będą wcale porażały swoją siłą i nie będą mocno wyczuwalne dla otoczenia. W zamyśle takie właśnie mają być – lekkim towarzyszem wakacji na cieplejsze dni. Te wody toaletowe mają ozdabiać nam korzystanie z pięknych dni, a nie przytłaczać.
Kiedy tak Deauville przytuli się do mojej skóry blisko i straci na mocy, czuję w nim hedione, czyli tak naprawdę molekułę, która ma pachnieć jak jaśmin. Jakoś taka wyrozumiała jestem dla sztucznych związków w perfumach, że zadziwia mnie moja tolerancja ostatnio. 😉 W każdym razie serducho tych perfum to takie trochę jaśminowe, nieco różane małżeństwo, na około którego goni potomstwo rozsiewające woń olejku z gorzkiej pomarańczy.
.
W bazie tego zapachu kryje się subtelna paczula i wspomnienie o bardziej gorzkiej bazylii (po tym, jak znikają kwiaty pozostaje mi właśnie zielona bazylia przygnębiona goryczką petitgrain). Jest to dla mnie odczucie bardzo przyjemne, ale od razu sięgam po Coromandel, aby zwiększyć moc wrażeń. A że mnie latem paczula podoba się najbardziej, to jest to układ idealny.
Polecam Wam przetestowanie tych perfum, jeśli tylko macie taką możliwość. W mojej kolekcji są to zdecydowanie najbardziej szykowne perfumy, po które będę sięgać w ciepłe dni. Czegoś takiego mi brakowało.
A jakie są ostatnio Wasze ulubione zapachy?