Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Jesienne porządki w kolekcji. Perfumy na poprawę humoru.

perfumy na jesień

Jak reagujecie na zmiany pogody? Ja właśnie się pochorowałam, ale to nic! 😉 Uwielbiam jesień, nie zdarza mi się płakać, gdy lato odchodzi. Oczywiście chwilkę później narzekam, że jest za zimno i po co komu deszcz i wiatr. Jednak przetrwam to wszystko, bo w zamian są smakowe herbaty, dyniowe świeczki, puchate swetry, botki (które w sumie mogłabym nosić cały rok), szaliczki i nowe perfumy. Nie do końca i nie w tym roku. W tym roku nie kupiłam sobie nowych perfum na jesień. Świat się nie zawalił.

Jeśli czytacie o moich perfumowych przygodach od dawna, to wiecie, że zazwyczaj jesień rozpoczynam od pozbywania się flakonów, które nie spełniają moich oczekiwań, albo takich, które lubię, ale po nie nie sięgam. Bliżej 30 roku życia bardziej mi żal perfum, które stoją na półce i się kurzą. Wolę puścić je w świat, aby ktoś je docenił. Na tę chwilę pożegnałam 8 flakonów. Kilku z nich było mi żal, ale wiem że pewnie i tak bym po nie nie sięgała.

W mojej kolekcji ostatnio było bardziej niszowo, ale odkąd zwolniłam tempa z zakupami, zauważyłam że jesienne trudy wynagradzają mi najlepiej 3 mainstreamowe zapachy. Tak – to te ze zdjęć. 😉

Nic tak nie otula mnie jak Hypnotic Poison – w nich czuję się jak kobieta i dziecko. Z jednej strony są eleganckie i pomimo swojej słodyczy tworzą dystans, a z drugiej strony mają w sobie nutę budyniu waniliowego i zapach ciastoliny Play doh – co z kolei strasznie uszczęśliwia moje wewnętrzne dziecko. 😉

Girl of Now Elie Saab to dla mnie absolutny killer. Nic tak nie trzyma się mocno mojej skóry godzinami jak ta bajeczna mieszanka fasoli tonki, pistacji i migdałów w mlecznym kociołku. Dwa lata temu niemal całą zimę towarzyszył mi ten zapach. Czułam się z nim ogrzana i przytulona. W tamtym roku niekoniecznie mi pasował, ale dobrze że się z nim nie rozstałam. Znowu wrócił jego czas.

Trzecim moim pewniakiem jest nieco zapomniany zapach – Dolce & Gabbana Pour Femme. Darzyłam ten zapach wielką miłością, kiedy miał swoją premierę w 2012 roku. Powróciłam do niego kilka miesięcy w ramach eksperymentu. Chciałam sprawdzić, jak odbieram zapachy, które dawniej wysoko oceniałam. W dalszym ciągu jestem zachwycona mieszanką pianek marshmallow i wanilii, tyle że jednak oczekiwałabym lepszej trwałości zapachu. Mimo wszystko – dalej jestem fanką.

A jakimi zapachami Wy się otulacie jesienią? Dajcie znać w komentarzach. 🙂

Tagi: ,

Podobne wpisy