Blog o perfumach. W oparach popkultury.

The Different Company – Majaïna Sin

Majaïna_sin_the_different_company

W poprzedniej recenzji wybraliśmy się do Wenecji z Chanel. Dzisiaj proponuję Wam Madagaskar z The Different Company. Ale skąd w ogóle ten flakon u mnie? Chwila słabości w czeluściach internetowych perfumerii. Zdecydowałam się na coś, co rzadko mi się ostatnio zdarza. Kliknęłam w ciemno flakon, bo potrzebowałam dreszczyka emocji i inspiracji do pisania. Zakupy w ciemno często są porażką. Dzisiaj jednak mamy historię z happy endem. Czytałam na temat Majaïna Sin wiele i od długiego czasu, bo ten zapach debiutował w 2017 roku. Od samej lektury spisu nut zapachowych miałam zawroty głowy i przyspieszone bicie serca.

nuty głowy: gorzka pomarańcza, bergamotka, neroli, kwiat pomarańczy, imbir

nuty serca: orchidea, heliotrop, krem z kasztanów, cynamon

nuty bazy: fasola tonka, wanilia, bursztyn, drewno sandałowe, piżmo

Zapach ma przenieść nas na Madagaskar i pozwolić nam powąchać jego największe skarby. Mieszanka jest wyborna i warta zachodu, jeśli lubicie słodkie i balsamiczne zapachy. Ruszajmy!

Zapach otwiera się niczym tropikalna dżungla gourmand. Rozpyla subtelną mgiełkę, której woń może odurzać. I tutaj pozwolę sobie zaznaczyć sprawy techniczne na początku – należy się tymi perfumami wypsikać bardzo obficie, by cieszyć się nimi długo.

Wracając do dżungli… Uderza mnie pudrowy heliotrop przyklejony lepkim sokiem z gorzkiej pomarańczy do waniliny. Ach, jaki czuły to uścisk! Nie mogę się oprzeć – dołączam do tego uścisku i trwam w nim. Nagle jednak dociera do mnie woń pieczonych kasztanów, które ktoś doprawił cynamonem. Boże Narodzenie w kwietniu? Dlaczego by nie – w końcu wczoraj padał śnieg. Syczące kasztany ogrzewają skórę, cieszą zmysły. Zapach jest wyraźnie słodki, ewidentnie odzwierciedla zapach deserowy i ma się ochotę zjeść własny nadgarstek. Jednak perfumy te mają klasę i umiar. Dla mnie są typowym zapachem bliskoskórnym, w którym trzeba się zanurzyć, by dobrze go doświadczyć.

Wanilia, przyprawy, owocowe niuanse – wszystko to jest tak przyjemne i komfortowe, że nie przeszkadza mi brak wielowymiarowości i wątków pobocznych. Jestem oczarowana!

Zapach nostalgii i komfortu

Perfumy te mają w sobie pierwiastki dwóch zapachów, z którymi miałam kiedyś przyjemność. Początkowo przypomina mi słodycz z perfum Christiny Aguilery – Red Sin – ale to tylko subtelne wspomnienie. Tutaj te nuty słodyczy są namalowane bardziej szlachetnie i transparentnie. W bazie Majaïna Sin ma znowu coś z La Danze delle Libellule i nie mogę się oprzeć jej urokowi. La Danze pachnie jak jabłuszko podsmażone na masełku z cynamonem i właśnie podobnym poczęstunkiem raczy nas dzieło The Different Company. I choć w nutach nie ma jabłka, to pewnie ten cynamonowy woalek zaprowadza nas na podwieczorek rodem z kuchni babci. Kto z nas nie lubi takich wspomnień? Jeśli mowa o zapachu komfortu, to ten zdecydowanie mi go daje. A w tych czasach warto uciec do perfum po poczucie komfortu, po pocieszenie. Pieczone jabłuszko nie jest złe.

Czy dajecie się przekonać na wycieczkę na Madagaskar z The Different Company? 🙂

Tagi: , ,

Podobne wpisy