Blog o perfumach. W oparach popkultury.

12 najlepszych nowych perfum w mojej kolekcji (z 2020r.)

Najlepsze_perfumy_2020_nowości_w_mojej_kolekcji

Koniec roku prosi się o zestawienia. Kto ich nie lubi? Mój poprzedni post poświęciłam perfumom, których najczęściej używałam w 2020 roku. A dzisiaj chciałabym pokazać Wam 12 najlepszych flakonów, które dołączyły do mojej kolekcji w tym roku. Brałam pod uwagę to, jak bardzo zakochałam się w zapachu i czy nosiłam te perfumy rzeczywiście. Nie wzięłam pod uwagę wielu świetnych zapachów (Guerlain Idylle, Lancome Roses Barbaranza, Tonka Imperiale Guerlain, Vert Malachite Armani Prive), ale tylko dlatego, że nie nosiłam ich zbyt często. Perfumy z tego wpisu kocham na całego i polecam Wam przetestowanie ich.

Miłość na zabój: Maison Francis Kurkdjian Baccarat Rouge 540 Extrait. A zaraz za nim Maison Francis Kurkdjian Gentle Fluidity Gold.

Jeśli miałabym wskazać jednego perfumiarza, który uratował 2020 rok, albo przynajmniej pozwolił mi go przetrwać, to jest to Francis Kurkdjian. To właśnie po jego kompozycje sięgałam, kiedy potrzebowałam dodać sobie animuszu, zmotywować się do walki albo działania. Baccarat roztaczał nade mną chmurkę błogości i słodkiej nadziei, dodając mi pewności siebie. Gentle Fluidity był jak polepszający nastrój balsam dla duszy. W poprzednim wpisie te zapachy również się znalazły i nic dziwnego. Skoro spisywały się świetnie, to często po nie sięgałam.

Wspomnień czar: Christian Dior – Dolce Vita (stara formuła)

Szanuję moc nostalgii i sztukę perfumiarstwa lat 90 tych. Nic nie krzyczy dla mnie „dzieciństwo!” jak właśnie Dolce Vita. Nie zakupienie jej w starej formule (obecna jest nie do przyjęcia) zahacza o brak szacunku do twórców tych perfum (Pierre Bourdon oraz Maurice Roger). A mówiąc już absoltnie poważnie – rozpływam się nad tym flakonem. Pamiętacie scenę w Ratatouille, gdzie surowy krytyk kulinarny spożywa decydujący posiłek i wracają jego wspomnienia z dzieciństwa? Dokładnie to samo spotyka mnie, kiedy czuję Dolce Vita. Błogość, spokój, zachwyt, szczęście.

Kilkuletnie marzenia: Kilian Good Girl Gone Bad, Armani Prive Ambre Eccentrico.

W tym roku nie wykazałam się powściągliwością w kupowaniu zapachów. Miałam kilka nagłych zachcianek, ale spełniłam też marzenia, które miałam od dłuższego czasu. Dobre 2 lata zastanawiałam się nad Good Girl Gone Bad. Na początku mnie zachwyciła, ale szybko przerosła. Potem wydawała mi się niewystarczająco słodka, a w końcu jej uległam. Nagle wszystko zaczęło mi w niej grać i po powąchaniu korka po prostu odpływam. O wiele dłużej, bo jakieś 4 lata, czekałam na Ambre Eccentrico. Przerażała mnie jego cena i nie byłam pewna, czy to na 100% mój zapach. Kiedy jednak kupiłam Baccarat Rouge 540 Extrait i uszczupliłam widocznie swój budżet, to cena Armani Prive (mówię o cenach na poziomie internetowych perfumerii, rzecz jasna) wydała mi się bardziej sympatyczna. No i bursztyn w wizji Armani uważam za genialny. TA śliwka, TEN cynamon, TE suszone owoce, TA fasola tonka… Bursztynek idealny.

Trochę Noir, trochę orientalnie: Chanel Coco Noir oraz Guerlain Ambre Eternel

Wstyd się przyznać, ale niekiedy świeżo kupione perfumy od razu lądują w szafie i czekają na swoją chwilę. Nie ma żadnego och ani ach. Nie ma czasu na roztkliwianie się. Proza życia. Czasami jednak po rozpakowaniu perfum serce bije szybciej i do serca napływa ciepło i taka… Wdzięczność. Wdzięczność, że mam węch, pasję do zapachów (bo przecież mogłabym się tym nie interesować, albo rozróżniać zapachy na ładne i brzydkie) oraz środki, aby sobie folgować. Rozpływanie się nad przepięknym flakonem Coco Noir zdarza mi się prawie za każdym razem, kiedy po niego sięgam. Cudeńko!

Coś podobnego mam z Ambre Eternel Guerlain, ale bardziej w kontekście zawartości zapachu i tego, jak pachnie, gdy już sobie osiądzie na skórze. Chyba pierwszy raz w moim życiu poczułam się tak dobrze w zapachu z uderzającym zwierzęcym charakterem, w pachnidle wyraźnie skórzanym, z mocną nutą ambry, z dodatkiem kardamonu i kolendry… I ta subtelna słodycz ylang i brzoskwinii posypanych cynamonem (dla zachowania równowagi)! Czuję się, jakby Thierry Wasser rzeczywiście przedstawiał mi sekrety świata orientu, a nie pączki z oudem.

Duszące słodkości i kwiaty: Jean Paul Gaultier La Belle oraz Tom Ford Velvet Orchid

Marka Jean Paul Gaultier ma wielki powód do świętowania w tym roku. Ich perfumy La Belle okazały się istnym hitem. Perfumoholicy ze wszystkich stron świata poświęcili tej premierze uwagę i posypało się na La Belle tyle dobrych słów. I całkiem słusznie! Syropiasto słodka reinkarnacja gruszki, o dżemowej konsystencji i z wetywerią w bazie? Tak, poproszę! Pamiętam, jak wiele osób (w tym ja!) zachwycało się wetywerią połączoną ze słodyczami w zapachu Angel Muse. W La Belle jest to zabieg o wiele bardziej łatwy i przyjemny. I ekscytujący.

Perfumy tak głośne i bezpośrednie, że prawie bezczelne? Dla mnie Velvet Orchid. I kiedy chciałam się przebić nie mówiąc zbyt wiele, albo postawić (za wszelką cenę) na swoim, to wybierałam właśnie ten zapach. Rum, mirra, wanilia, miód, skóra, wydzierające się kwiaty – pomoże w opałach.

Niby proste, a jednak WOW: Dior J’Adore L’Or, Maison Christian Dior Bois d’Argent

Kiedyś podziwiałam te perfumy u kuzynki i nie mogłam się nadziwić, jak można chcieć pachnieć tak stricte kwiatowo. W moim przypadku wiek zrobił swoje, i kiedy tornado gourmand przeszło już przez moje nozdrza, zapragnęłam poznawać się z woniami kwiatowymi. Przypomniałam sobie o J’Adore L’Or, zamówiłam odlewkę i przepadłam. Tak pięknego jaśminu w otwarciu się nie spodziewałam. Potem jest tylko lepiej, kiedy na skórze przeciąga się okraszone wanilią ylang. Upojne kwiaty o wielkim szyku mają miejsce blisko mojego serca. Niedawno zakochałam się w wersji Infinissime, które uważam za jedną z najlepszych premier 2020 roku. Poznaliście ją już?

Bois d’Argent zachwycił mnie swoją prostotą i minimalizmem. Mirra z irysem na piżmie w odsłonie tak subtelnej, tak (mogłoby się wydawać) niedopowiedzianej, że ciągle chce się więcej. Zapach jest tak delikatny i anonimowy, że dodaje mu to atrakcyjności. Godzinami wwąchuję się w nadgarstek i zastanawiam się, o co tutaj chodzi. Milczenie jest złotem, moi Drodzy.

Ukryta cukiernia: Guerlain Eau de Shalimar

Znałam ten zapach od kilku dobrych lat, ale ciągle nie byłam do niego przekonana. Potem coraz trudniej było go znaleźć i w końcu – straciłam go z oczu. I jakoś tak niedawno przypomniałam sobie o Eau de Shalimar za sprawą ostatnich kropel w odlewce i zezłościłam się na siebie. Przegapić takie dzieło? Na moje szczęście – okazało się, że flakon można jeszcze znaleźć online. Początkowo Eau de Shalimar jest nieco rozmazany i uderza pudrem i bergamotką (w końcu to Shalimar) – sama nie wiem, co on chce mi przekazać. Chwilę później skręca w opustoszałą uliczkę, przy której kryje się cukiernia. Dobiega z niej zapach cytrynowej babki piaskowej – świeżutkiej. Prosto z pieca.

Jakie są najlepsze perfumy, które trafiły do Was w 2020 roku?

Tagi: , , , , , , , ,

Podobne wpisy