Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Chanel – Gabrielle Essence

Chanel_Gabrielle_Essence_perfumy

Gabrielle Essence to dość ciekawa osóbka. Nie spodziewałam się z nią polubić, po tym jak klasyczna Gabrielle nie sprostała moim oczekiwaniom. Essence to trochę inna bajka. Zacznę od tego, że warto dołożyć kilka dodatkowych psiknięć, aby pozwolić jej zabłysnąć w pełni. Po 3 psiknięciach jest naprawdę słabo wyczuwalna, jednak przy 6 można się nią naprawdę nacieszyć.

W przypadku Chanel dość często mamy do czyniania z musująco – połyskującymi akordami, które wydają się dopieszczać naszą skórę. Trochę tak, jakby ich zamysłem było wypucowanie skóry i ozdobienie jej drobinkami złota. A potem podlatuje do nas Dzwoneczek z kieliszkiem szampana. Proszę Was! Nie mogę być jedyną osobą na świecie, która ma takie skojarzenia, prawda?

O ile podstawowa Gabrielle edp kojarzyła mi się z imprezą biurową, to Essence jest bardziej szykowna, strojna. Otulona w nią czuję coś bajkowego, choć jest nieskomplikowanym i jednotorowym pachnidłem.

Powitanie Gabrielle Essence jest dość ostre i szczypiące w oczka. Tak jakby ktoś wyszorował kwaskowante cytrusy w mydle. Dzięki takiemu wstępowi możemy być pewni, że to Chanel tak nas czaruje. Przybliżając nadgarstek do skóry bliżej i bliżej wyczuwam subtelną słodycz za sprawą leśnych owoców i soku z brzoskwini. Jeśli jednak nie dopatrywać się tej słodyczy, to Gabrielle jest całkiem wytrawna.

Akompaniamentem dla cytrusowego otwarcia z petitgrain są białe kwiaty. Mnie przede wszystkim na myśl przychodzi jaśmin w skromnej postaci oraz otulona duszącym ylang ylang tuberoza – całkiem słodkawa w porównaniu do swojego towarzystwa. Mniejszy nacisk położony został na kwiat pomarańczy, choć czuję jego zielonkawość i czystość.

Zaskakującym elementem tej kompozycji jest kokos. Kiedy tak cytrusy pozwolą kwiatom dojść do głosu, a Gabrielle Essence traci swoją pierwotną surowość, zapach staje się bardziej miękki i bardziej… polubowny. Właśnie wtedy aromat kokosa może subtelnie skierować myśli w stronę odpoczynku, spokoju. Mowa o kokosie suchym i wytrawnym – bez konotacji znanych z cukierkowych mgiełek do ciała czy drinków.

Gabrielle Essence i Paris - Deauville, czyli moje ulubione ostatnio zapachy Chanel

Essence spoczywa na bazie piżmowej, z dodatkiem drzewnych niuansów. Zapach jest przyjemny, bliski, znajomy. Powiedziałabym nawet, że cielesny. Kropelka wanilii dekoruje Essence, czyniąc ją bardzo dobrym kandydatem na olfaktoryczną przyjaciółkę.

Zaprzyjaźniłam się z Gabrielle Essence. Polecam testy!

Trwałość na skórze: ok 5 godzin
Projekcja: słaba w kierunku średniej

A co Wy myślicie o perfumach z linii Gabrielle?

Tagi: ,

Podobne wpisy