Parfums de Marly – Oriana
Nowości od Parfums de Marly zawsze spotykają się z wysokimi oczekiwaniami i poziomem ekscytacji sięgającym zenitu. Wszystko za sprawą statusu, jaki marka zdobyła sobie za sprawą kilku kompozycji, które okazały się wielkim hitem. Największym sukcesem komercyjnym marki jest Delina – perfumy stworzone przez Quentina Bischa. Zdobyły serca wielu osób poprzez połączenie róży z liczi i rabarbarem. Delina doczekała się dwóch flaknerów – Exclusif (esencjonalnej wersji wzbogaconej o dodatek drewna agarowego i kadzidła) oraz La Rosee (świeższej wariacji na temat klasyka, w której wodnista gruszka gra pierwsze skrzypce). Zapachami, które naprawdę warto sprawdzić są Herod (cynamon, liście tytoniu, kadzidło, wanilia, ISO E Super) oraz Oajan (benzoes, cynamon, miód, labdanum, ambra, wanilia). Oba zapachy umieszczono w czarnych flakonach i dedykowane są mężczyznom. Ja jednak polecam przetestowanie bez względu na płeć. To niesprawiedliwe, żeby tylko Panowie mogli tak wyjątkowo pachnieć!
Oriana
Czy Oriana ma szansę stać się kolejnym hitem marki? Już samo opakowanie przemawia do wyobraźni. Czy w jego wnętrzu znajduje się eliksir młodości? Przyznam, że wyjątkowo podoba mi się kolor flakonu. Wygląda bardzo dziewczęco i uroczo. Zachęca do bliższego spotkania.
Im dłużej noszę te perfumy, tym bardziej jestem do nich przekonana. Oriana otwiera się kolorowym i rześkim sokiem z grejpfruta i mandarynek, które wymieszane zostały z wonią skórki z bergamotki. Zapach jest kwaśnawy i lekki, jednak z chwilą zostaje nieco „obciążony” mydlanym akordem. Myślę, że sprawcą jest kwiat pomarańczy, który prezentuje się czyściutko i kremowo. Trochę jakby spotkała się wymuskana Prada Candy Kiss z eleganckim Reckless Essence de Parfum.
Owocowe tony (cukru?) i nieuniknione porównania
Spod poważnego kwiatu pomarańczy wyłaniają się soczyste maliny i czarne porzeczki. Oriana zyskuje rumieńców, staje się bardziej dziewczęca. Osładza się, łagodnieje. I tutaj właśnie powinna zdobyć sobie zwolenników. Wiem, że wiele osób porównuje Orianę do perfum Kilian Love, don’t be shy, pewnie słusznie. Kilian jest jednak dla ekstremalnych gourmandoholików. Oriana będzie czymś pośrednim, wyważonym. Ma w sobie ciut więcej elegancji i powagi. Jeśli chcecie więcej cukru niż oferuje Oriana, to sięgajcie po Kiliana. Jeśli już w Orianie jest Wam zbyt słodko, to warto sięgnąć po wcześniej wspomniane Reckless. Nie lubię w recenzjach porównywać zapachów do innych kompozycji. Czasami jednak tego nie da się uniknąć.
Randka w cukierni
Pianki marshmallow i wanilia cudownie rozpływają się na mojej skórze. I nie będę ukrywać, że jestem zauroczona tymi perfumami. Jest w nich coś uroczego, nostalgicznego. Odziana w ten zapach czuję się nieco rozmarzona i momentami odpływam. Oriana jest trochę jak wspomnienie pierwszych zauroczeń, randek. Choć zwykle stąpam twardo po ziemi, to miło za pomocą zapachu na chwilę odpłynąć. Zapach osładza się w bazie jeszcze bardziej. Ambrette i bita śmietana pachną jak naga skóra pocałowana przez cukier we własnej osobie. Dobiegając do mety Oriana jest bardzo dosłowna. I pomimo mojego początkowego: mehh, nic nadzwyczajnego zaczynam patrzeć na nią inaczej. I dzisiaj Wam nie powiem, czy to miłość, i czy dołączy do kolekcji. Na dzisiaj tylko lekki smutek, że próbka prawie pusta.
Projekcja zapachu jest raczej średnia, natomiast dysponując jedną próbką wiele nie mogłam poszaleć. Być może z flakonem byłoby inaczej. Po około 3h zapach był blisko skóry. Utrzymywał się około 7 godzin. Oriana nie wydaje mi się bestią sceniczną. Zaprasza raczej na intymne, bliższe spotkania.
Być może coś w tym jest, że zapach mocno promowany jest w okolicy Walentynek (sądząc po czasie premiery i zainteresowania jakim cieszy się choćby na Youtube). Jeśli mój opis z Wami rezonuje i taka randka po cukierni brzmi kusząco, to może poszukajcie próbki czy odlewki.
Czy znacie perfumy Oriana?
O jakich zapachach Parfums de Marly chcecie u mnie poczytać?
Tagi: Nisza, Parfums de Marly, Recenzje