Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Kayali – Vanilla Royale Sugared Patchouli |64

Kayali_vanilla_royale_sugared_patchouli_edpholiczka

Nie tak często zakup w ciemno kończy się szczerą miłością. Pomimo całej mojej sympatii do Kayali wcale nie musiało być tak kolorowo. Obawiałam się, że będzie zbyt słodko, albo że nuta skóry i cukru nie dogadają się na mojej skórze.

W swoich recenzjach nie opieram się na piramidzie zapachowej, ale na odczuciach. Często bowiem w zapachach podana jest okrojona lista, która celowo nie zawiera szczegółowych informacji. Tworzą ją specjaliści od marketingu, więc w pewien sposób kreują oni fantazję, którą będziemy chcieli kupić. W przypadku Vanilla Royale lista jest naprawdę wyczerpująca i wiarygodna, choć ja tutaj oudu nie czuję. Może ktoś odetchnie z ulgą.

W otwarciu tych perfum jest magia. Czuję szkło wypełnione po brzegi złotym rumem. Do szklanki ktoś wrzucił dorodną suszoną śliwkę. Coś delikatnie ciągnie mnie za nos i może to być kremowa odsłona jaśminu. Tutaj jednak rządzi wanilia. Złota, płynna wanilia, ozdobiona przyprawami (goździki i anyż, ale tak przez mgłę). Pachnie wybornie. Momentami prezentuje taki klimat rodem z szafki na lekarstwa. Syrop na przeziębienie po chwili wyparowuje. Efekt piękny.

Wchodzimy do krainy śmietankowej, cukrem umorusanej. Brązowy cukier skręca w stronę creme brulee i gwarantuję Wam, że jeśli jesteście miłośnikami tego deseru, to uśmiechniecie się do siebie nosząc te perfumy. Wyraźnie czuję tonkę – taką suchą i surową, która wzbogaca kompozycję o kolejne waniliowe niuanse. Wanilia pokazuje nam tutaj wszystkie swoje barwy.

Skóra jest bardzo subtelna i wyciszona. Zaszywa się pod cukrem. Z nim z kolei łączy się paczula. Wyobrażam sobie jej zmarznięte listki, na których osiadły kryształki cukru. Ta paczula nie skojarzy się z piwnicą. Nie jest ciepła. Czuję chłodną słodycz – jakby cukier owiany był chłodnym, listopadowym wiatrem. Twórczyni marki – Mona Kattan – przyznała, że akord „cukrowej paczuli” został zastosowany, by nie zrazić osób, które nie przepadają za paczulą i jej surowym, trudnym charaterem. Niemal identyczna paczula co w Kayali jest w bazie perfum Mugler Angel Eau Sucree, więc całkiem możliwe, że już się z nią znacie.

Vanilla Royale zawiera kilka nut, które potencjalnie mogą niektórych drażnić. Oud, skóra, paczula. Myślę o osobach, które spodziewały się przepysznego waniliowca do kwadratu i z niepokojem patrzą na spis nut. Pomimo, że ten zapach jest tak mocny, głośny i bogaty, to niczego nie jest w nim za dużo. Gabriela Chelariu stworzyła bardzo ciekawą kompozycję, która dynamicznie zmienia się, zaskakuje. Te perfumy mają bardzo dobrą projekcję i spektakularną trwałość (u mnie 9-10 godzin!).

Mona Kattan przedstawiła Vanilla Royale jako starszą siostrę bestsellerowego hitu marki – Vanilla | 28. Tak też ją odbieram. Vanilla|28 jest ładna, ale poprawna i najlepiej jej w layeringu. Trzeba ją z czymś połączyć, aby osiągnąć efekt wow. Z domu musi zawsze wychodzić w czyimś towarzystwie. Vanilla Royale to jej starsza siostra, która nie mieszka już w domu rodzinnym. Nie jest taka miła, nie spodoba się każdemu. Nie uznaje towarzystwa innych zapachów. Odjeżdża samochodem, na który sama zapracowała, machając ręką na której błyszczy się diamentowy pierścionek.

Którą siostrę wybieracie?

Tagi: ,

Podobne wpisy