Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Sarah Jessica Parker – SJP NYC Pure Crush

Sarah_jessica_parker_SJP_NYC_Pure_Crush

Perfumy SJP to zwykle dobre albo przynajmniej solidne pozycje – szczególnie w świecie perfum celebrytów. Intymne i eleganckie Lovely to przytulny piżmowiec. Niszowe Stash to wycieczka do piwnicy w poszukiwaniu starego nakastlika. Moje ukochane Covet, czyli lawenda, konwalie i kakao, to najciekawsze perfumy w kategorii „celebrity”. Zwyczajnie musiałam poznać bliżej SJP NYC Pure Crush, bo pamiętam kilka dobrych opinii na ich temat. W nutach mamy kokos, białe kwiaty i wanilię. Zapowiada się nam prosta i przyjemna kompozycja.

SJP NYC Pure Crush (odpuszczę sobie komentowanie tej nazwy) to zapach kokosowy. Odejmując od kokosowych skojarzeń słodycz, maluje się w mojej głowie obraz. Zielony kokos, subtelny zapach luksusowego balsamu do ciała, czysta skóra zatopiona w świeżo wypranej bawełnianej pościeli. Komfort, bezpieczeństwo i spokój. Białych kwiatów zbyt wiele tutaj nie znajdziecie. Czuję taki jakby soczysty zapach zielonego jabłuszka – podobny do tego z Forever by Mariah Carey. Kompozycja jest prosta, płaska. Przyjemna i bezpieczna.

Zapach od początku siedzi blisko skóry i praktycznie wcaje nie daje o sobie znać dalej niż na odległość 20 cm od skóry. Scala się ze skórą, dopieszcza. Po 4 godzinach nie ma po nim śladu. Jeśli ktoś szuka delikatnych perfum, które pachną kosmetycznie – w klimacie SPA – i nie ma problemu z brakiem projekcji, to SJP NYC Pure Crush może się sprawdzić. To na pewno nie jest pachnidło migrenogenne.

Jakie są Waszym zdaniem najlepsze perfumy SJP?

Tagi: , ,

Podobne wpisy