Fugazzi – Goudh | recenzja perfum
Niespodziewane odkrycie
Perfumy niszowej marki Fugazzi poznałam w tym roku na targach Esxence w Mediolanie. Podczas gdy tłum czekał w kolejce, by powąchać Angel Dust ja chwyciłam flakon, który skrywał płyn o najciemniejszym zabarwieniu. Wyczuwałam bogactwo i przepych, a Goudh wołał moje imię. Zapach zauroczył mnie w przelotnych testach. Stand Fugazzi opuściłam z travelami Goudh oraz Workaholic i próbką ekstraktu Angel Dust.
Goudh to perfumy, do których wracam najczęściej, jeśli mówimy o moich odkryciach z Esxcence. Powinnam rozważać zakup większego flakonu, ale skusiłam się na coś innego – na żel pod prysznic z tej samej linii zapachowej. Przepadłam. Tak pięknie pachnącego żelu pod prysznic jeszcze nie miałam. I to właśnie ten kosmetyk zainspirował mnie, aby opowiedzieć Wam o Goudh. Każdy powód jest dobry.
Niech żyje król Oud
Goudh Extrait de Parfum to hołd dla oudu. Nie sposób nie zauważyć tego zaraz po aplikacji perfum. Goudh jest pełen złocistych ozdobników, duszących kwiatów i drewna. Otwarcie tych perfum prezentuje połączenie kwiatów i cytrusów. Sok z mandarynek i dorodnych grejpfrutów ścieka po jaśminowo – konwaliowym bukieciku. Kwasek i duszność kwiatów pięknie prezentuje się na skórze szczególnie w ciepłe dni, zaufajcie mi!
Z czasem kompozycja wchodzi w znane i lubiane mi terytorium rosechouli, czyli połączenie paczuli z różą. Jedno z najbardziej udanych małżeństw w świecie perfum tutaj pachnie bardzo intensywnie i prezentuje suchość, która świetnie komponuje się z wetywerią i kwaskiem czarnej porzeczki. Całość w ramionach trzyma oud – tutaj słodkawy, jakby gumowy i nieprzytłaczający. Spektakularnie charakterny, ale też dość wychowany i uniwersalny.
Nie jest to oud stajenny, którego można się bać. Goudh jest bogaty, słodkawy i trochę bezczelny, ale na pewno przymilający się.
Podsumowanie
Kiedy po fioletowym soku z porzeczki nie ma już śladu, a wszystkie róże udadzą się na zasłużony spoczynek w bazie zostają sandałowiec i oud. Żywiczny aromat wypełnia nozdrza, działa na mnie bardzo uspokajająco. Odnajduję tutaj podobną harmonię nut kwiatowych i drzewnych z solidną dawką paczuli co w Click Song od Une Nuit Nomade. Zapachy różnią się od siebie, ale dają mi podobne doznania. Une Nuit Nomade jest bardziej suchy i wytrawny.
Goudh to piękny hołd dla oudu. Zwraca na siebie uwagę otoczenia, powoduje zaciekawienie. Może być swego rodzaju wyzwaniem, bo wcale nie jest taki prosty w odbiorze, ale warto dać mu szansę. Ostatnio noszę te perfumy bardzo często. Ciekawa jestem, czy będzie to tylko wakacyjna miłość. Kąpiel z użyciem żelu pod prysznic Goudh to czysta przyjemność. Zapach dość długo wyczuwalny jest na skórze. Potem nic, tylko wyperfumować się ekstraktem, by zatrzymać przy sobie tę woń na dłużej.