Kilian – Can’t stop loving you | recenzja perfum
Can’t stop loving you to kwiatowe perfumy marki Kilian, które swoją premierę miały w 2023 roku. Wnoszą nową jakość do kolekcji The Narcotics poprzez miodowy akcent, ale też idealnie dopasowują się do jej charakteru. Alberto Morillas ze swoją czułością dla nut kwiatowych z wodnym niuansem dopilnował każdego szczegółu.
The Narcotics – kolekcja kultowych kwiatów
Zapachy The Narcotics są jak przepiękne portrety kwiatów. Poświęcono im wiele czasu i uwagi, abyśmy nie mogli się od nich wyzwolić. W kolekcji znajdują się takie fantastyczne klasyki jak Good Girl Gone Bad (moja ukochana tuberoza z osmantusem, które uważam za jedne z najbardziej uwodzicielskich kompozycji, jakie kiedykolwiek testowałam na skórze), kultowy Love, don’t be shy (kwiat pomarańczy w wersji z cukierniczki, z piankami marshmallow i owocowym sokiem), który podobno uwielbiamy jest przez Rihannę czy chociażby irys zanurzony w mleku migdałowym, czyli zapierający dech w piersiach Rolling in Love.
Kilian podkreśla, że jego kwiatowe kompozycje mają być dosłownie uzależniające, a jemu najbardziej zależy na tym, aby podkręcone zostały te nuty, które emanują niezaprzeczalną zmysłowością.
Kwiat pomarańczy w pełnym blasku
Nic dziwnego w tym, że kwiat pomarańczy po raz kolejny staje się motywem przewodnim. Po ogromnym sukcesie Love, don’t be shy obawiałam się jednak, czy ten zapach wniesie coś innego lub nowego. Czasem ogromny sukces bywa jak klątwa. Can’t stop loving you to zupełnie inna historia. Piękna i szlachetna, jak uwodzicielka, która swoje wdzięki przykrywa, wiedząc że to przyniesie lepszy skutek.
Początkowo na mojej skórze czuję przede wszystkim delikatną woń jaśminu z cytrusowym dodatkiem. Za ten efekt odpowiada Paradisone®, czyli molekuła autorstwa Firmenich. Subtelny, nieco wodny jaśmin pięknie prezentuje się na skórze z taką soczystością jak jabłko, które głośno chrupie.
Po chwili na wierzch wychodzi intensywniejszy już kwiat pomarańczy otoczony złocistą aureolą. Bije od niego słoneczny żar i wspomnienie dawnych, wielkich pachnideł. Jednak bez obaw – to nie jest powrót do starych dni perfumiarstwa, a jedynie subtelne spojrzenie w ich stronę.
Miodowa przekąska
Już na samym początku pisałam, że dodatek miodu w tym zapachu jest wyjątkowy. I właśnie tutaj kwiat pomarańczy znajduje w nim ukojenie. Nie jest to miód zbyt głęboki, ciemny. Jego słodycz jest umiarkowana i wyeliminowano tutaj efekt lepkości. Kwiaty subtelnie ozdobione złocistym miodem mienią się w słońcu – zupełnie jakby ktoś posypał je złotym pyłkiem. Tak może pachnieć harmonia.
Wyczuwam w bazie przepiękną, wytrawną wanilię z dodatkiem mchu dębowego – mam wrażenie, że to tutaj właśnie pojawiło się w mojej głowie skojarzenie z czymś nieco retro. W tym zapachu jest taka przemyślana dojrzałość. Nie spodziewajcie się wulgarnie uwodzicielskich perfum. Ich zmysłowość jest raczej nieoczywista i tylko tak doświadczony perfumiarz jak Alberto Morillas mógł ją tak dobrze ubrać w zapach.
Kuszące perfumy dla kobiety z klasą? To ten adres. Choć trwałość nie powala, a projekcja nie będzie ciągnęła za Wami tłumu podziwiających, to osoby mające możliwość podziwiać je z bliska będą czuły się uwodzone. Żeby nie było, że nie ostrzegałam!
Jakie są Twoje ulubione perfumy marki Kilian?
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz. To motywuje mnie, by pisać częściej. 😉