Zabrałam je na wakacje! | najlepsze perfumy na lato 2024
Wróciłam z rodzinnego wyjazdu. Rzadko udaje mi się tak dobrze spakować perfumowo na wyjazd, jak w tym roku. Muszę się z Wami podzielić swoimi ulubionymi perfumami na lato, może ktoś jeszcze szuka inspiracji. Jeśli jesteście ciekawi trzech zapachów, które zdominowały dla mnie lato 2024, to zapraszam do lektury!
1. Mantes La Jolie, Astier de Villatte
Nie spodziewałam się, że znajdę kiedyś perfumy, które będą tak zielone i tak bardzo komfortowe. Zieleń mnie zachwyca, ale często też przytłacza. W tym przypadku czuję, jak na mojej skórze przeptlatają się aromaty liści bazylii i mięty, w tle czuję eukaliptusa. Zadziwiająco subtelny i wyrazisty zarazem mentolowy klimat tych perfum bardzo chłodzi i uspokaja.
Te perfumy to coś więcej niż po prostu zapach. Czuję w nich jakąś nostalgię, wspomnienia z dzieciństwa wracają z prędkością światła i uderzają we mnie mocno. Wędrówka po ogrodzie dziadka i wąchanie liści (z naciskiem na liście porzeczki), zbieranie owoców. Autentyczny zachwyt nad pięknem i bliskością przyrody. Przyznaję, że kiedy powąchałam je w Galilu, to uroniłam łzę wzruszenia.
Od razu postanowiłam, że muszę choćby takiego maluszka o pojemności 10ml zabrać ze sobą. Teraz żałuję, że nie kupiłam największej pojemności. Mantes La Jolie jest bardzo botaniczny, realistyczny. Liście, kropelka soku z cytryny, drzewna baza to wszystko, czego potrzeba mi do szczęścia i ochłodzenia w najgorętsze dni. Znalazłam swój idealny zielony zapach. Polecam Wam testy z całego serca!
2. Sweet Disruption W.T., D’Orsay
Sweet Disruption to chyba moja największa miłość z targów Esxence. Ten zapach najmocniej utkwił mi w pamięci i ujął mnie swoją pozorną prostotą. W pierwszym kontakcie z W.T. czuję przepiękne połączenie kadzidła z miętą. Zachwyca mnie ten zgrabny taniec nut, które za zadanie mają ochłodzić, wprowadzić atmosferę spokoju.
Każde kolejne spotkanie z tym pachnidłem to nagłe zrozumienie, że tych nut jest o wiele więcej. Uroczy różowy pieprz, słodkawy jaśmin, aldehydy dbające o czyste brzmienie kadzidłowca. Zapach krystaliczny, zielony, dymny, suchy i subtelnie słodki. W mojej kolekcji stanie niedaleko Gypsy Water, bo daje mi podobny komfort.
Podczas tych samych zakupów zdecydowałam się na miniaturkę W.T. i … również żałuję, że nie wzięłam większej pojemności. W tym pachnidle mogłabym się kąpać, czuję się w nim wspaniale. Tutaj mamy miętę w kadzidlanym, czystym dymie, ale nie ma mowy o mroku – to słoneczny dzień spędzony w cieniu. Coś mi podpowiada, że te perfumy trafią do ulubieńców roku.
3. Tilia, Marc-Antoine Barrois
Fascynacja nutą lipy zdominowała moje myśli na bardzo długi czas. Ostatecznie stanęłam przed wyborem – kupić D.G. od wyżej wspomnianej marki D’Orsay, czy postawić na tegoroczną nowość – Tilię. Marc-Antoine Barrois zaskakuje rynek swoimi nowościami i bez względu na to, czy jest się fanem Ganymede czy nie, to trudno odmówić marce swojej atencji.
Tilia to lipa olbrzymia, słodka, nieposkromiona i … molekularna. Nie jest może pełna, opływająca w miodowe konotacje. Ma w sobie niesamowitą lotność, uwodzi za nos, ściąga uwagę i komplementy. Jeden z tych zapachów, które wywołują uśmiech na twarzy. Ma w sobie coś bardzo sielskiego, leniwego. Wyobrażam sobie upalny, sierpniowy dzień, dzieci bawiące się w chowanego w sadzie. Zapach lnianej koszuli schnącej w słońcu na pięknej, polskiej wsi.
Tylko, że nie tak do końca jest po prostu sielsko. Poza lipą mocno wyczuwam czystość wypucowanego jaśminu, a także Ambrofix i jego słodką, uwodzicielską woń ciepłego drewna, czystej skóry i czegoś, czego opisać nie potrafię. Quentin Bisch nie zatrzymuje się w tworzeniu pięknych kompozycji, a Tilia na pewno będzie jedną z lepszych jego prac, które ujrzały czy ujrzą światło dnia tego roku. Dajcie jej szansę.
W tym roku ewidentnie szukałam zapachów zielonych, bliskich naturze, a najbliższą mi nutą okazała się mięta. Koniecznie zajrzyjcie do moich poprzednich zestawień: 2023, 2021, 2020.
