Maison Rebatchi – Feu Patchouli | recenzja perfum
Bertrand Duchaufour i paczula? Proszę mi spakować, wezmę. Feu Patchouli od Maison Rebatchi to zapach, który poznałam w Paryżu i już wtedy ujął mnie swoją autentycznością. To nie jest kolejna, przewidywalna paczula. Należy do tych nieco bardziej dżentelmeńskich – z dodatkiem przypraw, cytronu i piołunu. Czasem niebieska, czasem zielona.
Zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Czy o paczuli można powiedzieć coś nowego? Można przypuszczać, że nie, ale Bertrand Duchaufour potrafi wszystko. Najpierw pokazuje nam cytron – świeżo przekrojony w pół. Rześki zapach z nutą goryczki reprezentuje grubą, mięsistą skórkę cytronu.
Idealnie zblendowane nuty pieprzu, cynamonu i goździków oferują przyjemne ciepło. To zapach eleganckiego mężczyzny, którego szyk widoczny jest nie tylko w ubiorze, ale i gestach, uśmiechu. I nie zrozumcie mnie źle – wcale nie oddam Feu Patchouli mężczyznom na wyłączność. Ale jeśli chcecie kupić dobre perfumy ważnemu mężczyźnie, to warto wziąć te właśnie pod uwagę.
Feu Patchouli zachwyca, ale nie powala na kolana. Nie jest to nieposkromiony performer, który nie zejdzie ze sceny bez interwencji ochrony. Tli się na skórze wyraźnie, ale nie będzie wykrzykiwać. Przyciąga, kusi i uzależnia stopniowo. Tytułowa paczula jest w smużce kadzidła, w cieple i słodyczy mirry.
Nie wiem już, czy moja wyobraźnia płata mi figla, ale czuję, jakby pośród mirry krył się roztopiony karmelek. Różne wonie wyłaniają się z tego blendu, jednak w żaden sposób nie próbują przejąć uwagi. Drewno i mech dominują w bazie tej kompozycji, klasyczne eau de cologne przychodzą mi na myśl. Powiedziałabym, że to taki wyborny, drzewny szypr.
Może zaciekawić fanów Tuxedo, mimo że nie są to podobne zapachy. Chodzi tu raczej o odczucie, które wywołują. Oba zapachy są szalenie eleganckie i nie wyobrażam ich sobie na kimś, kto nie przykłada wagi do swojej prezencji.
W mojej kolekcji nie ma drugiej takiej paczuli. Żałuję, że w Polsce nie mamy marki Maison Rebatchi. Kto wie, może w przyszłości któraś z perfumerii włączy ją do swojego portfolio. Odsyłam Was jeszcze do recenzji Rougewood. To słodki, landrynkowo – drzewny zapach puszczający oko w stronę BR540.
Które perfumy z nutą paczuli polecacie?
Tagi: Maison Rebatchi, Nisza, Recenzje