Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Bohoboco – Polish Potatoes | recenzja perfum

bohoboco_polish_potatoes_edpholiczka_recenzja_perfum

Zejdź do piwnicy i przynieś 2 kilogramy ziemniaków na obiad! Słyszę te słowa, gdy tylko wtulam nos w wyperfumowany nadgarstek. Nostalgia uderza mnie z prędkością obrotową Słońca. Wracają uczucia, a także wspomnienia, które zakurzyły się dawno temu. Chwilka… Czy z tego mogą być dobre i noszalne perfumy?

Nie chodzi o kuchnię

Tutaj wcale nie rozczulają mnie wspomnienia kulinarne, choć one zawsze trzymają w moim sercu szczególne miejsce. Skojarzenia biegną w dół po schodkach. Zapach piwnicy w starym domu – ta niepokojąca cisza, nieprzyjemna wilgoć. Zapach obaw, ale też świętego spokoju. Miejsce wyciszenia i ucieczki. Schronienie dla darów natury, w tym tytułowych ziemniaków.

W pierwszej chwili wyczuwam zapach suchej, sypkiej ziemi. Pył, kurz i zapomnienie wypełniają nozdrza. Jest tam jednak zapach lasu – igiełki sosny spoczywają obok dorodnych buraków. Słodycz ich soku przebija się przez suchą skórkę. Zastrzyk cukru wygląda zza skórzanego akordu.

O tej piwnicy dalej mowa

I choć początkowo to właśnie burak przejmuje kompozycję, to z czasem skóra ustępuje. Marzenia o purpurowym buraczku rozmywają się. W ich miejsce wchodzi surowy, chmurny ziemniak. Jego matowe, otępiałe spojrzenie powoduje paczula.

Ona stoi za nim i nadaje mu wyrazu. Z tej garstki zasuszonej gleby i skrobi czaruje poezję. Jest majestatyczna, głośna i bardzo noszalna. Pięknie prezentuje nuty ocierające się o wegetację, ale maluje spokojny i umiarkowany obraz ziemniaka. Tego samego, któego widzieliśmy w rękach ukochanej babci, najwspanialszego dziadka, naszych rodziców.

Przychodzi myśl, że nie ma znaczenia to, czy ten ziemniak przywędrował na stół z piwnicy czy spod fluorescencyjnych świateł supermarketu. Często wokół niego kręciło się życie. Michał Gilbert Lach (kreatywny dyrektor Bohoboco) umiejętnie uderzył w czułą strunę.

Zwinnie ryzykując

Perfumy Bohoboco są dla mnie zawsze powodem do refleksji. Płynie z nich olfaktoryczna poezja i zakodowane, ukryte znaczenia. Coś z głębokim przekazem, czego nie można zignotować. Niewiele jest domów zapachowych podejmujących trudne motywy – stanowiące wyzwanie i mogące wielu osobom wydać się niekomfortowe.

Jeśli zastanawiasz się, kto chciałby pachnieć ziemniakiem, to ja odpowiem, że być może Ty. Nigdy nie możemy być pewni, dokąd zaprowadzi nas węch. Jesteśmy złożeni i skomplikowani. Sama wiem, że w mojej kolekcji zawsze musi stać flakon Polish Potatoes.

PS: Jedną z najbadziej cool rzeczy, jakie kiedykolwiek mogłam zrobić na blogu (w czasie jego 14-letniej historii), to umieszczenie na zdjęciach ziemniaków. Co najważniejsze – to POLSKIE ziemniaki. Tak często piszę o wanilii z Madagaskaru albo o tuberozie z Meksyku, ale nie mam sposobności umieścić ich na miejscu obok własnego flakonu. Tutaj mogłam bez żenady wyciągnąć je ze schowka, sfotografować, a potem – po uprzednim ugotowaniu – spożyć. Życie jest piękne!

[Perfumy otrzymałam w prezencie od marki. Opinia jest niezależna i nie zostałam zobowiązana do opisywania zapachu. Jest świetny, a więc musiałam to zrobić. ]

Tagi: , ,

Podobne wpisy