Bergamoss – Pivoine de Malène | recenzja perfum

Zakończyłam poszukiwania perfum o zapachu piwonii. Po wielu latach poszukiwań trafiłam na ideał. Jakiś czas temu napisał do mnie Václav Lebeda, perfumiarz tworzący dla swojej marki Bergamoss. Zaproponował, że wyśle mi flakon swojego najnowszego zapachu, gdzie motywem przewodnim jest piwonia. Nie oczekiwał nic w zamian, a to jedyny słuszny dla mnie układ.
Tak się jednak stało, że powąchanie tych perfum po raz pierwszy zadecydowało o tym, że recenzja na moim blogu się pojawi.


Piwonia to dla mnie kwiat idealny. Malutki pączek – kuleczka, który nagle wybucha i okazuje się być olbrzymi, bogaty. Moja nauczycielska dusza nie pozwala mi tutaj odeprzeć skojarzenia z niepozornym uczniem, który nagle – ku zdziwieniu wielu – wyrasta na niesamowitego, wartościowego człowieka.
To kwiat, który nie przeprasza. Niektórym przeszkadza jego kapryśność, dla kogoś zapach jest zbyt odurzający.
Pivoine de Malène to piwonia, która otwarła się już 2 dni temu. Dalej czuję jej intensywny, wodnisty i ostrawy zapach, ale dominuje odurzający zapach słodkiego nektaru. Pozwalam, aby za rękę chwyciła mnie chłodna, atłasowa dłoń. Tak właśnie odbieram ten zapach.

Pivoine jest elegancka i subtelna. Minimalnie chłodna, ale zarazem pełna ciepła czerwcowego nieba, które rozlewa się nieposkromionym żarem. To zapach, w którym chciałabym się schować i po cichu przeżyć wczesne lato. Jeśli zapach świeżej piwonii w perfumach śni Ci się po nocach, to może być to odpowiedź na Twoje sny.
Pivoine de Malène to perfumy, które bardzo mnie wzruszyły. Trochę mi nieswojo, bo niewiele mogę o nich powiedzieć. One po prostu pachną jak piwonie. Po prostu, a może AŻ.
Polecam testy,
[Perfumy otrzymałam od marki, bez zobowiązań.]