Relacja z krakowskich warsztatów perfumeryjnych Sabbath
Powiem na wstępie – w Krakowie zdecydowanie zbyt rzadko mają miejsce wydarzenia o tematyce zapachowej. Można powiedzieć, że owe prawie w ogóle nie mają miejsca. Czasami mam wrażenie, że w moim ukochanym mieście liczy się tylko Smok, pierogi i chleb. 😉
Na szczęście, z odsieczą przybyła Klaudia Heintze, którą zapewne znacie z bloga Sabbath of Senses. Kiedy tylko dowiedziałam się, że Klaudia planuje zawitać do Krakowa ze swoimi warsztatami, wiedziałam, że muszę tam być.
W sobotę (18 października br) stawiłam się w Nowohuckim Centrum Kultury razem z moją kochaną kuzynką (którą pewnie kojarzycie z komentarzy jako Mairaus I i Ostatnia). Dla mnie jest to miejsce szczególne. W odległej przeszłości sama tam występowałam (kiedyś tańczyłam w zespole pieśni i tańca ludowego), a przez ostatnie 13 lat zapłakiwałam się ze wzruszenia na widowni, podczas występów mojej siostry (która jest zawodową tancerką). Do rzeczy!
Klaudia miała pięć godzin do dyspozycji (wliczając przerwy) więc nikt nie czuł niedosytu ani przesytu. Oczywiście, mogłabym zostać i dłużej, bo czas minął szybko ale wierzę, że to nie ostatnie warsztaty na których będę.
W ofercie Sabbath są warsztaty o różnej tematyce, to organizator wybiera materiał, który go interesuje. Tematem sobotniego spotkania były perfumy, metody ich pozyskiwania, kategorie zapachów, a także fakty i mity dotyczące tej dziedziny.
O metodach otrzymywania olejków czytałam nie raz, ale dopiero Klaudia przedstawiła to w taki sposób, że wydało mi się to ciekawe! Główną frajdą były latające blottery, na których spoczywały przeróżne olejki i kompozycje zapachowe. Powąchać mogłam m.in: petitgrain, czekoladę, skórę, kaszmeran, wetiwer, olibanum, mech dębowy, gwajak, oud i wiele innych. Z zapachów najbardziej zachwycił mnie (żadna siurpryza!) Montale Chocolate Greedy oraz Fuity Chypre (tej samej marki). Wśród uczestników wędrował stary flakon z Panią Walewską, niestety nie udało mi się go dorwać.
Najcenniejsze były przeróżne ciekawostki, które Sabbath wplata w swoje opowieści (teraz już wiem dlaczego Klaudia w podtytule bloga umieściła opis: zmysłowe opowieści o perfumach – ona o perfumach nie mówi, ona przepięknie opowiada – również na żywo). Nie wdając się w wiele szczegółów, dowiedziałam się m.in. jaka jest różnica pomiędzy cynamonem cejlońskim a Cassią, dlaczego kozy miały mokre bródki, jak to jest z tym kaszmeranem… Nie zamierzam pisać dokładnie wszystkiego bo:
a) musiałabym napisać bardzo długi referat – tej wiedzy było naprawdę wiele!
b) mam nadzieję – sami się przekonacie, jeśli uda się Wam kiedyś zobaczyć Klaudię w akcji.
Co w tych warsztatach było najcenniejsze?
No właśnie. Posługuję się zdjęciami Sabbath, własnego aparatu nie wzięłam. Dlaczego? Chciałam być na tych warsztatach jako zwykły uczestnik. Dobrze wiem, że gdybym miała robić zdjęcia, to na pewno wiedziałabym teraz o wiele mniej. Miałam okazję spokojnie obserwować, wąchać i uczyć się. Wiedza jest bezcenna, a słuchanie o perfumach jest jedną z najbardziej przyjemnych uciech. Ale najbardziej zachwyciła mnie prowadząca. Uśmiechnięta, radosna – widać, że jest szczęśliwą i spełnioną kobietą. Pełna profesjonalizmu i wiedzy, odpowiadała na wszystkie pytania. Uwielbiam obserwować takie osoby, szczególnie jeśli są nimi kobiety.
Podczas jednej z przerw podeszłam się przedstawić, skończyło się na tym, że ucięłyśmy sobie bardzo sympatyczną pogawędkę. Jestem gadułą, ale wtedy kiedy czuję się pewnie. W rozmowie z Klaudią zabrakło mi mojej signature pewności siebie, na szczęście mogłam liczyć na nią 😛
To na pewno nie był ostatni raz!
Jeśli tylko dowiecie się, że Klaudia planuje warsztaty w Waszym mieście – rezerwujcie miejsca. Warto!
Zdjęcia via sabbathofsenses.com
Tagi: Fotorelacja