Velvet Wood to perfumy wodne i zielone. Porównałabym je do szukania szyszki w wodzie. Można się przy tym nieźle ubawić, ale takie wydarzenie nie zapisze się w pamięci jako szalony wyczyn. To samo porównanie tyczy się samego zapachu. Nie podnoszę alarmu, nie umieram z zachwytu. Ale muszę ten zapach pochwalić.
Aksamitny las już na samym początku powala swoim odcieniem zieleni – świeżym, nienaruszonym i autentycznym. Po aplikacji perfum na skórę wyczuwam liście fiołka i trawę. Dopiero przyłożenie nadgarstka pod sam nos gwarantuje spotkanie z sosną. Jest miłe, ale krótkie i niespektakularne. Szyszka wpada do położonego w samym środku lasu mokradła. Węszę, sięgam, szukam. Ale już jej nie odzyskam. Na pewno nie w takim stanie.
Mogę za to z bliska przyjrzeć się świeżej trawie, która bardzo głośno daje się we znaki. O dziwo – nie reaguję na nią alergicznie. Idąc pomiędzy drzewami czuję zapach wody, wszędzie ta woda… Otacza mnie bardzo rześkie powietrze, nawet lekki wiaterek w środku upalnego dnia.
Velvet Wood to perfumy dla osoby spragnionej.
Spragnionej cienia, wody i odpoczynku.
Velvet Wood nie jest jednym z tych sztucznych, nudnych perfum, które mają pachnieć jak las. Bo wcale nie pachną jak las, no przynajmniej nie jak taki 'z prawdziwego zdarzenia’. Wyobraźcie sobie las pod wodą. Wszystkie jego silne zapachy są stłumione, orzeźwione i schłodzone. Świeżości tej kompozycji dodaje wetiwer, jeden z moich najbardziej ulubionych składników perfum, jednak jego potencjał nie został wykorzystany. Żaden ze składników nie wybija się z grupy. Nic nie zachwyca, a mimo to jest pięknie. Dla mnie te perfumy prezentują się naprawdę dobrze i należy im się porządne testowanie.
Dlatego polecam je:
– na górskie wycieczki,
– nad morze,
– na długie podróże samochodem/autokarem/busem
Ich trwałość nie jest powalająca (4 godziny), ciężko mówić o projekcji, bo przez zdecydowaną większość czasu spędzoną z tym zapachem czułam tylko ogólnie pojętą „zieleń”. Przyznam jednak, że otoczenie te perfumy wyczuwa i szczodrze komplementuje. Warto poznać się z tym lasem 😉
foto1 via allegro.pl; foto2 via buddytv.com
Tagi: DSQUARED2, Recenzje