Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Kocham Cię, mamusiu!

3-urodzinki

Kochani moi!
Jak co roku, pod koniec listopada mam dla Was wpis na temat mojej Córki. Nie mówię/piszę o niej zbyt często, staram się nie wplatać jej anegdotek do każdej myśli i sądzę, że to z korzyścią dla wszystkich. 😉 Jednak kiedy moje dziecię kończy kolejny rok, to bierze mnie na refleksje.
Trzy lata temu o tej porze byłam w szoku zupełnym i moje życie wywróciło się do góry nogami. Ciąża była planowana i wyczekiwana, przebiegła spokojnie, szkołę rodzenia zaliczyłam, a i tak to wszystko było czymś, na co nie mogłam być przygotowana. Leżała na mnie mała istotka, która była całkowicie ode mnie uzależniona i ja od niej też. Sama myśl o tym, że moje dziecko było kiedyś takie malutkie sprawia, że łzy kręcą się w oku… Ale dam radę, dam radę bez płakania!

Napiszę Wam o tym, co pewnie ciekawi Was najbardziej, a więc o zainteresowaniu mojej córki światem perfum. Mój klon jest typowym koneserem. Uwielbia perfumy i wszystko co pięknie pachnie. Podczas kąpieli wącha każdy kosmetyk, który leży na półce, a czasami ma pretensje, jeśli do kąpieli wleję jej coś, co nie pachnie. Kule zapachowe, piana, pachnące oliwki to jej raj. Bezzapachowy emolient już niekoniecznie.

Córka bacznie mnie obserwuje i chce razem ze mną wykonywać makijaż. Byłam zmuszona odłożyć jej jedną paletkę i pędzelki i ona tworzy sobie takie smokey eye, jakie się makijażystom nie śniło! Jest przy tym kupa śmiechu i zabawy. Musi mieć pomalowane usta, jeśli ja też mam. Torebkę nosi tak jak ja – musi mieć taką przekładaną przez ramię,  ma swoją kopertówkę i kilka innych.

Jeśli moja córka przyłapie mnie na perfumowaniu się (staram się to robić bez niej, żeby jej nie kusić. Nie uważam, żeby perfumowanie się przez tak małe dziecko było czymś dobrym albo złym, ale to po prostu nie jest jej potrzebne), to otwiera szafkę i wyciąga z szuflady olejek Al-Rehab o zapachu Green Tea i perfumuje sobie kark. Śmiejcie się ile chcecie – to jest jej miejsce, nie perfumuje rąk ani szyi. W tych perfumach podoba jej się pewnie to, że są w kulce, ale ogólnie kuszą ją zapachy cukierkowe i ogólnie słodkie. Nie raz łapie mnie za rękę i wdycha, co tam znajdzie i krzyczy – „wow, mamo, ładnie pachnie!”.

Dziecięca szczerość i wyczulenie na zapachy mojej córki często ładuje mnie w tarapaty. Niejednokrotnie jadąc tramwajem na cały głos pytała, „mamo, a co to, kto to tak nieładnie pachnie?”, a ja tylko próbowałam odwrócić jej uwagę, bo ten „pachnący” pan siedział zaraz obok nas. Żaden zapach nie ujdzie jej uwadze.

kolaz-edpholiczka-jr

Wizyty w perfumeriach potrafią być prześmieszne. Zazwyczaj staram się je odwiedzać bez dziecka, bo wtedy mogę się skupić na procesie poznawczym. Z córką wchodzę, jeśli muszę i często bywa śmiesznie. Często trafiacie na konsultantki, które po Waszym wyglądzie stwierdzają, że Was na nic nie stać, i z pogardliwymi spojrzeniami obserwują Wasze poczynania? Mnie się to zdarza, kiedy przychodzę z córką „prosto z placu zabaw”, a więc ubrana jestem w dość zwyczajne ubrania, mam potargane włosy, minimalny makijaż (jeśli w ogóle!) i piasek z piaskownicy na butach. Jeśli nie mam tych wymienionych elementów to już jestem traktowana zupełnie inaczej, ale wróćmy do historii. Wchodzę i pytam o markę niszową, bo wiedziałam, że coś się miało pojawić. Pani konsultantka nie miała pojęcia o czym mówię, nie czuła się zainspirowana na tyle, by pójść i zapytać kogoś, kto się zna. Pewnie stwierdziła, że i tak nic nie kupię, a może jeszcze podczas jej nieobecności wyleję na siebie jakiś flakon i wyjdę. 😉 Popatrzyła na mnie z litością, powiedziała, że nie wie i zaproponowała mi, żebym sobie powąchała Chloe. Odniosłam wrażenie, że Pani nie podejrzewała mnie o znajomość jakichkolwiek perfum z ich oferty (przysięgam, nie wyglądałam na kosmitkę!). Zacisnęłam wargi, przygryzłam język, a wtedy moje dziecko wkroczyło do akcji – podeszło do półki i pokazywało po kolei na poszczególne flakony i zaczęło wzdychania: oooo, mamusiu – to mamy w domu! Oooo, to też mamy w domu. Ahhh, takie też mam, to lubię. Wyszło na to, że mam w domu tego towaru trochę (córka nie przesadzała z zachwytami. Słowo daję – każdy flakon, który wskazała rzeczywiście jest w naszym domu). Pani konsultantka zaczęła rzucać słitaśne uśmieszki i próbowała mnie zagadać, a wtedy tylko się uśmiechnęłam i wyszłam. Moja pociecha zrobiła wrażenie na całej załodze.

Innym razem inna Pani konsultantka wciskała mi jakąś przezroczystą nowość, a moje dziecko krzyknęło: to nieładnie pachnie, mamo – chcę to! To była Coco, tak – freaking Coco Chanel. Wie, co dobre. Daję słowo.

Moja córka uwielbia, kiedy wysyłam zapachowe paczki do moich Czytelniczek. Bądźcie pewne, że jeśli coś ode mnie dostaliście, to to przeszło przez ręce Edpholiczki Jr. Zawsze upewnia się, że dobrze zapakowałam, zakleiłam,że jest ładnie.

Czasami zdarzy się, że Mała zerknie na laptopa, kiedy pracuję nad blogiem. Kiedy zobaczy stronę główną i moje zdjęcie, to pokazuje palcem i mówi: mamusia moja! I posyła mi buziaka! Serce mi rośnie.

lalka

Ten rok był dla nas bardzo intensywny. Nieco obawialiśmy się o nieco opóźnioną mowę Córeczki i jej wojownicze zachowania. To typ damulki/buntownika (trochę jak mama :P). Potrafi skakać z chłopakami po drzewach mając na sobie stylowe okulary ze świnką Pepą, na głowie elegancki kapelusz, a pod pachą ściskając torebkę.  Co do mowy – ja i moja mama jesteśmy największymi gadułami na świecie (według niektórych ludzi 😛 ). Mniej więcej w sierpniu do naszego klubu dołączyła moja Córcia. W tej chwili gadać nie przestaje. Taka długa jeszcze przed nią droga, ale widząc jak już wyrosła i wiele rzeczy robi sama, czuję się spokojna. Bo widzę, że to dobre dziecko. Poradzi sobie w świecie. Przez myśl przechodzą już myśli o poszukiwaniu przedszkola, nadchodzą wielkie zmiany. I jakoś tak nie wierzę, że to już. Kiedy te trzy lata minęły?

Tagi: ,

Podobne wpisy