Balenciaga – B.Balenciaga
Nie znam wszystkich zapachów Balenciagi, ale te które poznałam, są naprawdę ciekawe. Nie są to typowo moje perfumy. Kiedy je wącham to mam wizję kobiety – nowoczesnej, klasycznej piękności. Jest skupiona na sobie, karierze. Jest tak pewna siebie, a jej wizerunek jest tak dopracowany, że nie potrzebuje krzykliwych perfum.
Widzę ją z lekko podkręconymi włosami, rozpuszczonymi, ale sprawiającymi wrażenie ujarzmionych i nienagannie posłusznych. Nosi kolory pastelowe, ale stonowane. Idealnie dopasowana marynarka, spodnie 3/4 i piękne szpilki „do szpica” leżą na niej jak druga skóra. Nie musi się starać wywierać dobrego wrażenia – patrząc na nią widzę kobietę pełną klasy, a także ciepłą i dobrą duszę – mimo, że nie uśmiecha się często. Jest pełna spokoju i powagi.
I tak też pachnie B. Balenciaga. Jestem tym zapachem oczarowana. Bardzo się dziwię, że spotkał się z tyloma negatywnymi recenzjami. Pewnie to zależy od tego, jak leży on na różnych osobach. Jednak dla mnie jest to bardzo przyjemny, subtelny i kobiecy zapach.
Jego otwarcie pachnie bardzo lekko i rześko – bardzo w stylu Balenciagi, czyli zielono i klasycznie. Wyobrażam sobie tę kobietę Balenciagi, która zrzuca swoje szpilki i wędruje boso po zroszonej łące. Czuje zapach świeżej trawy i nieśmiało biegnie w stronę pięknego ogrodu. A w nim znajduje konwalie i liście fiołka, w powietrzu unosi się też uwodzący aromat zielonego groszku. Korzeń irysa i cedr nie wnoszą do kompozycji większej zmiany. Pojawienie się ambrette nadaje zapachowi matowego tonu.
Od początku – wąchając te perfumy – miałam dziwne skojarzenie. Próbowałam je odeprzeć, myśląc jak ja coś takiego umieszczę w recenzji? Jednak czytając o inspiracji dla flakonu tych perfum poczułam, że jednak o tym wspomnę.
Flakon perfum B.Balenciaga powstał dzięki inspiracji marmurową podłogą w butiku Balenciaga w Paryżu przy słynnej 10 Avenue George V. Wąchając perfumy Balenciaga Paris (genialne, przetestujcie je koniecznie!) miałam wrażenie, że one pachną jak marmur, tutaj również to czuję. Gdzieś mi się to skojarzyło ze świeżo umytym nagrobkiem, jednak podłoga butiku zdecydowanie lepiej zareklamuje ten zapach. Mówiąc krótko: kto czyta, nie błądzi! 😉
B.Balenciaga utrzymuje się blisko skóry, przez 5 godzin jest wyczuwalna całkiem intensywnie, potem znika. Jednak po kilkudniowych testach widzę, że on lubi zaszyć się cicho na skórze, a potem powrócić, np. po 10 godzinach.
Nie jest to zapach, który koniecznie muszę kupić, jednak z chęcią zobaczyłabym go w swojej kolekcji. Jest piękny, klasyczny i delikatny. Preferuję fajerwerki, ale marmur też mi odpowiada.
* post sponsorowany
Tagi: Balenciaga, Recenzje