Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Jak pachnie dziecko?

Dzisiaj zapraszam Was do lektury wpisu osobistego, takiego któremu bliżej do mojego serca niż nosa.

Moja córka kończy dzisiaj 2 lata, a ja muszę się podzielić refleksją, może też przy okazji dowiedzieć się czegoś od Was.

Jak pachnie dziecko? Mam na myśli noworodka, który pachnie idealnie. Pachnie czysto, słodko, delikatnie, subtelnie… Towarzyszy mu zapach kosmetyków – pudrów, balsamów. Często dzieci pachną mlekiem, stąd słodki zapach z buzi. To niesamowite, że oddech takiego maleństwa pachnie ładnie, przez długi (do kilku miesięcy) czas. Nie mówię tutaj o sytuacjach, gdzie cofa się pokarm, „ulewa się”. Tylko o zwykłym oddechu. Ubranka pachną specjalnymi, delikatnymi środkami do prania. Ale to nie jest to. Dziecko przede wszystkim pachnie sobą, nie tym wszystkim, co na nie nakładamy, czy to, czym je nakarmimy.

Minęły dwa lata, i choć mam jakiś zarys tej woni, to dokładnie jej już nie pamiętam, to stało się dla mnie bardzo ulotne i zamazane. W początkach macierzyństwa zapach dziecka jest czymś niezwykłym dla matki. Wzbudza przeróżne emocje, wzmacnia więź, przede wszystkim daje wiele radości. Pamiętam, że kiedy odwiedziła nas położna, to wchodząc do mieszkania powiedziała: „jak ja kocham moją pracę, zapach dziecka jest najpiękniejszy”. I skoro dokładnie już nie mogę sobie zapachu noworodka przypomnieć, to zanim doczekam się kolejnego, chciałabym po prostu o nim porozmawiać.

Czytając Pachnidło znalazłam idealny cytat na temat zapachu noworodka. Opisy woni w tej książce są genialne, myślę, że wie o tym każda osoba, która tę lekturę ma za sobą. Ale by wprowadzić w temat osoby nieznające książki (nie będzie żadnych spoilerów). Głównego bohatera poznajemy jako niemowlę, sierotę wychowywaną przez mamkę. Mamka, która początkowo zajmowała się niemowlęciem pragnie się go pozbyć, oddać go pod opiekę kościoła, bo niepokoi ją stan dziecka, a przede wszystkim to, że dziecko nie pachnie jak każde inne niemowlę. Budzi to w niej strach, nie pozwala jej nawiązać emocjonalnej więzi z malcem, spojrzeć na niego z uczuciem. Zakonnik pyta ją, jak według niej pachnieć powinien niemowlak.

„No więc – zaczęła mamka – to niełatwo powiedzieć, bo… bo one nie wszędzie pachną jednakowo, chociaż wszędzie pachną ładnie, rozumiecie, ojcze, a więc na przykład w nóżkach pachną tak jak taki gładki, nagrzany kamień…, nie, raczej jak garnek…, albo jak masło, tak, właśnie jak świeżutkie masło. A na ciele pachną jak… jak kawałek ciasta zanurzony w mleku. A znów główka, na czubku, gdzie robi się wicherek, tu, ojcze Terrier, gdzie wy już nie macie ani kosmyka… – i dotknęła łysiny zakonnika, który wobec tej powodzi idiotycznych szczegółów na moment oniemiał i jak niepyszny opuścił głowę – tu, właśnie w tym miejscu, pachną najładniej. W tym miejscu pachną karmelem, taki słodki zapach, nie macie pojęcia, ojcze! Kiedy się je w tym miejscu powącha, to człowiek zaraz zaczyna je kochać, wszystko jedno, czy to swoje, czy cudze. Właśnie tak i nie inaczej mają pachnieć małe dzieci. A jeśli tak nie pachną, jeśli w tym miejscu, na czubku głowy, w ogóle nie pachną, nawet tyle co zimne powietrze, tak jak ten tu bękart, to… możecie to sobie tłumaczyć, jak chcecie, ojcze, ale ja – i stanowczym gestem skrzyżowała ramiona pod biustem oraz rzuciła na stojącą u jej stóp kobiałkę spojrzenie tak pełne odrazy, jak gdyby w kobiałce roiło się od ropuch – ja, Joanna Bussie więcej tego nie tknę!”

Cytat z książki Pachnidło Patricka Suskinda, wydaw. Świat Książki

Tutejszy opis przybliża mi zapach niemowląt. Czytając go przypominam sobie różne dzieci, które miałam okazję „bawić”. Przed moją córką trochę już dzieci na rękach nosiłam i przypominam sobie, jak pachniały dzieci, które miały na główce ciemieniuchę – zazwyczaj ich główki pachniały tłusto, od nadmiaru oliwki. Dzieci alergiczne pachniały specyficznie, ze względu na specjalne mleko, które musiały pić. I mimo tego, że każde z nich pachniało inaczej, czasami mniej przyjemnie, to zawsze budziły we mnie pozytywne emocje. I coś w tym jest, że jak się takie dziecko przytuli blisko i poczuje jego zapach, to chce się je trzymać, kochać, tulić, bronić i nigdy nie puszczać. Tak miałam z moją córką. Wbrew temu, czego uczono mnie na pedagogicznych studiach, nosiłam Małą często na rękach, była przy mnie prawie cały czas, w nocy również chciałam mieć ją blisko siebie (a to również przez nieustające obawy, że coś złego się jej przytrafi, jeśli na chwilkę głęboko zasnę. Studia pedagogiczne krzywią psychikę). Córka jest bardzo do mnie przywiązana i choć momentami jest to uciążliwe, to ja nie żałuję, nie zrobiłabym inaczej.

Po przeczytaniu powyższego cytatu z Pachnidła bardzo zaciekawiła mnie pewna kwestia – czy zapach dziecka może wpływać na zachowanie matki? Miałam okazję rozmawiać z lekarzami i położnymi, i o ile lekarze są dość powściągliwi w wydawaniu takich osądów, to położne mówiły, że często matki, które mają zaburzony węch inaczej traktują swoje dzieci, są bardziej zdystansowane, mniej przejęte swoją rolą. Jedna z położnych powiedziała mi, że kiedy dzieci nieprzyjemnie pachną, to u matek z depresją poporodową skierowaną przeciwko dziecku włącza się niemoc, czasami agresja. Nie udało mi się dotrzeć do naukowych badań, które mogłyby o potwierdzić, ale może kiedyś na coś takiego natrafię. To zagadnienie trudne, ale bardzo nurtujące.

By jednak nie popadać w smutny ton, bo przecież temat wybrałam radosny, chciałam podzielić się z Wami słowami Ani, która kilka miesięcy została mamą. Ania jest moją Czytelniczką i zgodziła się bym przekazała Wam jej  odczucia. Zapytałam ją po prostu o to, jak pachnie jej córeczka.

„No więc długo nad tym myślałam i bardzo ciężko jest mi porównać ten zapach do innego.
Moje skojarzenia są dziwne 🙂
No więc moja córcia pachnie dla mnie jak …. Dmuchawce i bawełna …. Wiem , nie mają zapachu, ale tak właśnie mi się kojarzy ! Taki lekki, zwiewny i świeży zapach. Mięciutki , tak bym się wtuliła w nią i tak została. Niezwykły zapach. Jak takie lekkie chmurki na niebie 🙂
I taki cieplutki , otulający. Mogłabym ją wąchać i wąchać non stop. Cudowny zapach i jedyny w swoim rodzaju. Przychodzą mi na myśl jedne perfumy- Innocent T. Muglera.
Zapach oczywiście kompletnie inny , jednak on właśnie kojarzy mi się z noworodkiem.  Nie potrafię określić dlaczego…ma coś w sobie takiego właśnie niewinnego, lekkiego”.

Kiedy próbuję sobie przypomnieć zapach mojej córki, kiedy była kilkumiesięcznym szkrabem – mam trudności. Złoszczę się na siebie, jakbym utraciła przez swoją nieumiejętność pielęgnowania zapachowych wspomnień coś najbardziej wartościowego. Ale przychodzą takie właśnie chwile pełne emocji – kiedy czytam takie wypowiedzi… I ten zapach do mnie wraca! Nie jest przy mnie na stałe, nie mogę sobie go w głowie przypomnieć kiedy tylko chcę, jak przeróżne pachnidła, które trzymam w pamięci. On wraca z emocjami. I jestem spokojna, bo wiem, że to nigdzie mi nie uciekło. To takie wspomnienie, które przychodzi do mnie jak wielka nagroda, jak najcenniejsze zdjęcie z dzieciństwa odnalezione na stosie niewartościowych papierków.

W przeciwieństwie do Ani, nie odnajduję żadnych perfum, które oddawałyby choć częściowo zapach małego dziecka. Z wielką nadzieją zaopatrzyłam się w perfumy Demeter New Baby, które pachną po prostu ślicznie. Słodko, niewinnie i delikatnie. Niestety, to nie jest TO, czegoś tutaj brakuje. Właśnie tej ciepłej główki, tych maleńkich nóżek, rączek. Perfumy chyba nie potrafią tego oddać. Bo zapach jest zapachem, ale tutaj kluczowe są chyba właśnie emocje.

Zapach dziecka Demeter New Baby Edpholiczka

Trudno pogodzić się z tym, że pewne rzeczy już nie wrócą. Jestem okropnie sentymentalna i ciężko mi schować za małe ubranka, wyrzucić te zniszczone. Od dziecka tak mam, że pamiętam kto jak i kiedy był ubrany. Patrzę na takie ubranko i przypominam sobie, że Mała miała je na sobie wtedy, kiedy pierwszy raz zjechała na zjeżdżalni bez mojej pomocy, albo wtedy, kiedy zawstydziła się starszego pana tak bardzo, że schowała się pod moją spódnicę niemalże ściągając ją ze mnie… 😉

Szczęście, wielkie szczęście mieć dziecko, patrzeć jak rośnie i się rozwija. I to jest najważniejsze. Patrząc na moją córkę teraz, zaczynam obawiać się, że będzie z niej jeszcze większa edpholiczka ode mnie. Wszystko musi powąchać, biegnie w stronę perfum i kosmetyków, każda roślina musi zostać przez nią przebadana pod kątem zapachu… Obserwuję ją i jestem szczęśliwa.

Chyba pierwszy raz popłakałam się podczas tworzenia wpisu. Wow, moja tkliwość i sentymentalność osiągnęła jeszcze wyższy poziom.
Oj, córka… Kiedy dorośniesz, to spodziewaj się, że opowiem Ci każdy dzień Twojego życia, z każdym upierdliwym szczegółem.


Dziękuję Wam, Kochani moi, że tutaj jesteście i czytacie ten wpis. :*
Pierwsze zdjęcie to pamiątka z wiosennego spaceru. Obserwowałyśmy wtedy gołębie, które są przez moją Pociechę bardzo respektowane. No cóż, ja tej pasji nie podzielam 😉

Czy Wy potraficie opisać zapach niemowlęcia?
Czy są perfumy, które go dobrze odtwarzają?

Koniecznie zostawcie po swojej wizycie ślad 🙂

Tagi: , ,

Podobne wpisy