Britney Spears – Cosmic Radiance
Straszny flakon nie musi skrywać złych perfum. Niestety – w tym przypadku tak jest.
Cosmic Radiance wprawił mnie w zakłopotanie.
Przywitało mnie zielone jabłuszko w wersji alkoholowej – na pograniczu zapachu płynu do mycia naczyń. Alkohol się ulotnił i zostało jabłko osłodzone sztucznym jaśminem. Cosmic Radiance jest początkowo bardzo męczącym i intensywnym pachnidłem. Nadmiar jaśminu i gardenii wywołuje u mnie ból głowy. Mimo wszystko staram się przetrwać z nim do końca.
Po 3 godzinach został ze mną lekki zapaszek gruszki i świeżego prania (które zapewne pozuje na piżmo). Utrzymał się przez kolejne 2 godziny.
Jakże byłam zdziwiona kiedy sprawdziłam rzekome nuty zapachowe tych perfum…
wanilia, mandarynka, liczi, drzewo sandałowe, gardenia, jaśmin ambra… Wszystko tylko nie jabłko.
W takich chwilach zawsze się zastanawiam, czy producenci myślą, że mogą bezkarnie wymyślać. Rozpisują piękne nuty, które nie mają większego związku z prawdą.
Cosmic Radiance to bardzo nudny, duszący zapach. Nie polecam.
Tagi: Britney Spears, Recenzje, Strefa Gwiazd