Nowości w perfumerii, których warto nie przegapić
Przez to całe moje slow perfume zaniedbałam trochę nowości w mainstreamie. Skupiałam się na cieszeniu się moją kolekcją i tak mocno mi się to udzieliło, że nie miałam już nawet chęci poznawania niczego nowego. Nie wychylałam nosa z niszy. Ale przy okazji ostatniego rajdu po sieciówkach zauważyłam, że jest kilka zapachów, na które warto zwrócić uwagę. Już wcześniej kodowałam niektóre z tych zapachów, ale jakoś nie wyszło mi wcześniej stworzenie tego posta. A więc przedstawiam Wam kilka zapachów, nad którymi warto się zastanowić.
Alaia Paris -Alaïa Eau de Parfum Blanche
Pierwsze momenty z tym zapachem sprawiły, że czułam się dość niepewnie. Jakoś tak nie byłam przekonana. Psiknęłam Białą Alaię na nadgarstek i z zachwytem obserwowałam jak z niemrawego pudrowca z nutką kredy wychodzi przepiękny „prawie” gourmand. Puder, słoneczko, białe kwiaty, piżmo i wanilia. Alaia Blanche jest jak taki puszysty obłoczek, który otula, wprawia w błogi stan, a do tego jest tak apetyczny, że aż ma się ochotę go ugryźć. Polecam! Świetna trwałość i projekcja. Perfumy są naprawdę dobrze wyczuwalne dla otoczenia i pachną po prostu bajecznie. Noszenie tych perfum jest równie miłe jak przytulenie się do najukochańszej na świecie osoby po długiej rozłące.
Estee Lauder – Modern Muse Nuit
Szykujcie się na rajd po wspomnieniach. Nuit początkowo pachnie trochę jak Angel, ma tę trupiasto chłodną paczulę. Chwilę później ma w sobie siłę rażenia Aliena (tak, jest i jaśmin), a w sercu pachnie tak słodko i drapieżnie jak stara formuła Euphorii. Nie jest to wcale kopia, ale dawna Euphoria dostarczała mi podobnych emocji. Modern Muse Nuit to zapach dość wyrazisty i w moim odczuciu wieczorowy. Tonkowy słodziak z dużą dawką wanilii. Nie powiem, że jest jakiś odkrywczy, bo ciągnie za sprawdzone sznurki, ale ma w sobie coś i teraz się nim zauroczyłam. Bo początkowo kręciłam nosem i odradzałam testy tych perfum. A jednak warto!
Burberry – My Burberry Black
Daleka jestem od zachwalania perfum marki Burberry, a szczególną niechęć odczuwam do linii Burberry. Dla mnie pachną jak zimny deszcz na karku i nijak nie mogę się przekonać. Z wersją Black mam coś takiego, że oczywiście nie byłabym w stanie tych perfum nosić i jest mi od nich słabo, ale nie ukrywam, że w nich czuję coś ciekawego. Bo to na możliwości Burberry jest słodziak. Mamy tutaj paczulowo – bursztynowy duet z mocnym zapachem róży, a to wszystko w mgiełce z soku z brzoskwini. Na mojej skórze nie pachnie może pięknie, mało tego – Black sprawia, że jest mi niedobrze, ale szczerze jestem przekonana, że na innych osobach może pięknie się prezentować. Tutaj Burberry nieco zyskuje w moich oczach.
Mugler – Angel Étoile des Rêves
Bardzo ciekawa interpretacja Angela, którą bardzo chciałabym widzieć w mojej kolekcji. Te perfumy mają o wiele więcej namacalnej słodyczy i ciepła niż klasyczny Angel. Należę do osób, na których Angel leży bardzo chłodno i kiedy słyszę, że ktoś nazywa go okropnym słodziakiem o zapachu waty cukrowej, to przewracam oczami. I nie potrafię tego kontrolować. W Etoile otrzymuję to, po co przyszłam i to będzie dla mnie Angel zbliżony do ideału. Odarty z trudnych nut, bardzo prosty. Taki causalowy. Praliny, wanilia i paczula. W kosmicznie pięknym flakonie!
Calvin Klein – Eternity Intense
Do perfum Klein podchodzę z rezerwą, ale tym razem jestem zadziwiona! Napatrzyłam się na zdjęcie reklamowe, wyobrażałam sobie zapach plażowego romansu we flakonie. Nie byłam nastawiona zbyt entuzjastycznie. Spodziewałam się jakichś morskich, owocowych nut z paczulą, a dostałam coś zupełnie innego. Pięknego, dorodnego irysa na wanilii i piżmie. Jak na Eternity pachnie dość mrocznie i elegancko. Na pewno zaopatrzę się w odlewkę i potestuję. Miłość do irysów chyba powraca na dobre! A i moda na pudrowce zawitała na nowo. Mnie to bardzo cieszy!
A jakie perfumy Wy polecacie? Piszcie, jestem bardzo ciekawa! 🙂
Tagi: Alaia Paris, Burberry, Calvin Klein, Estee Lauder, nowości, Thierry Mugler, Zestawienia