Calvin Klein – Secret Obsession
Często razem narzekamy, że premiery są nudne, wszystkie identyczne. Każdy zapach jest słodki, lepi się od nadmiaru sztucznego miodu i generycznej nuty tonki. I choć czasami pojawi się coś wartego zachodu, to ciężko te perełki wyłowić wśród tony premier w perfumeriach.
Dlaczego nie sięgnąć do zapomnianych zapachów? Kiedy szukacie perfum trudniejszych, będących wyzwaniem, albo po prostu takich, którymi nie pachną wszystkie Wasze znajome, to najlepiej zajrzeć na cmentarzysko perfum. Znajdują się na nim wszystkie zapachy „uśmiercone”, czyli te wycofane z produkcji. Jednym z takich moich odkryć ostatnich miesięcy jest właśnie Secret Obsession, którego poleciła mi moja Czytelniczka Ela (ktoś pamięta tę piękną kolekcję perfum? To jej!).
Secret Obsession to zapach, który nie chciał wszystkim się spodobać, i dlatego „już go nie ma”. Jeszcze znajdziecie go w internetowych perfumeriach i to w całkiem fajnych cenach. Ale Secret nie chciał się przymilać, bo misję miał inną. Chciał wybrać sobie wąskie grono oddanych fanek, które będą zachwycały otoczenie tym zapachem. Niedzisiejszą wonią.
Perfumy otwierają się nieco pikantną nutą. Mamy tutaj mięsistą śliwkę węgierkę z krwistoczerwoną różą, a nad nimi wisi chmura gałki muszkatołowej. Klimaty lat 80/90. Wielkie włosy, szminka w odcieniu ciepłego brązu, jesienny płaszcz z poduszkami w ramionach, koniecznie szpilki. Gdyby tak przypomnieć sobie te lata (na tyle, na ile kto może), to zapach ten pasuje do nich idealnie.
Ciepły, słodkawy zapach tuberozy ślicznie kwitnie na nadgarstku, a zaraz na nim łapę kładzie gałka z suchym sandałowcem. Secret Obsession mieni się na złoto prezentując miękki akord ambrowo – waniliowy. W tych perfumach można wiele znaleźć. Na mojej skórze wychodzi przede wszystkim tuberoza z ylang, ale gdzieś tam jeszcze czai się jaśmin.
W bazie tych perfum jest sucho i wytrawnie. Drewno sandałowe i korzeń irysa szlachetnie trzymają fason na skórze przez około 7 godzin, a na ubraniach zostają nawet na kilkanaście godzin. Dla mnie te perfumy są raczej z kategorii „strojnych” (nie ubrałabym go na zwykły dzień, bez okazji) i wyjątkowo jesienny! Nieprzypadkowo piszę Wam o nim właśnie teraz. 🙂
Serdecznie polecam Wam poznanie się z tym zapachem, jeśli lubicie perfumy niecodzienne, z nutami białych kwiatów i nieco przyprawowe. Moim zdaniem Secret Obsession przy znudzeniu obecnymi trendami może okazać się prawdziwą ucztą dla konesera. 🙂 Dla niektórych on ma w sobie „smrodek” i ta jego specyficzna woń nie przekona każdego perfumoholika. Warto samemu się przekonać i napisać recenzję! 🙂
Znacie ten zapach? Jakie inne polecacie na jesień?
Tagi: Calvin Klein, Recenzje