Calvin Klein – Euphoria Intense | recenzja perfum
Dawno nie recenzowałam niczego od Calvina Kleina. Dwa lata temu moją uwagę przyciągnęła premiera Euphoria Intense, dlatego postanowiłam, że przybliżę Wam dzisiaj ten zapach.
Klasyczna Euphoria
Samej Euphorii chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Absolutny hit sprzedażowy pojawił się na rynku w 2005 roku. Zdobył serca wielu osób swoim owocowo-drzewnym charakterem, ale przede wszystkim wariacją na temat orchidei. Jeśli w perfumach mamy do czynienia z nutą orchidei, to najprawdopodobniej doświadczamy słodkiej nuty kwiatowej, która subtelnie skręca w stronę świeżych wypieków. Euphoria to przede wszystkim kwasek owocu granatu, silna mahoniowa baza i wanilia. Pamiętam, że w czasie studiów (rozpoczęłam je w 2008 roku) te perfumy były po prostu wszędzie. Takie La Vie Est Belle tamtych czasów.
Czym pachnie wersja Intense?
Intense jest nieco głębsza, intensywniejsza (na co wskazuje nazwa), ale ma w sobie też inny charakter. W otwarciu czuję dojrzałe czarne porzeczki, a właściwie konfiturę. Przez ich subtelnie leśny zapach wyczuwam szyprowy akord, co dodaje kompozycji pikanterii, sprawia, że robi się ciekawiej.
Z czasem na przód wychodzi tytułowa orchidea, czuję też zapach cukru wanilinowego. Pod porzeczkami ktoś postawił świeżo upieczoną babkę cytrynową (choć cytryny tutaj nie czuję) i posypał ją cukrem pudrem. Tak sobie ten prawie gourmand stygnie, kusi.
Nie za ciężka na lato?
W bazie Intense jest drzewno-paczulowa, podoba mi się ten głęboki, spokojny nastrój. Z jednej strony ma w sobie coś przebojowego, ale nie jest to głośna party girl, która potrzebuje atencji wszystkich dookoła. Na mojej skórze zapach ociąga się przez dobre 8 godzin. Przez pierwsze 3-4 godziny od aplikacji jest on dobrze wyczuwalny przez otoczenie, zwraca uwagę, zbiera komplementy. Podejrzewam, że wielu osobom dobrze się kojarzy, bo pewnie miło wspominają klasyczną Euphorię i lata jej królowania.
Mam wrażenie, że jest w tym pachnidle coś wyjątkowego – coś, co sprawia, że pomimo jego mocnej nuty drzewnej mogłabym nosić go latem. Wybrałabym go na wieczorną imprezę albo na wesele (ale raczej będąc tam w charakterze gościa). Owocowa nuta nie jest tutaj mdła, a kwaskowatość porzeczek sprawia, że w wysokich temperaturach Euphoria bardzo ciekawie zachowuje się na skórze.
Podsumowanie
Jeśli poszukujecie zapachu drzewno-kwiatowego z wyrazistą słodyczą owoców, to dajcie szansę tym perfumom. Zapach ma w sobie elementy klasycznej Euphorii, a także Reb’l Fleur od Rihanny. Swoje 100 ml zakupiłam za 200 zł, co uważam za uczciwą transakcję. Euphoria Intense przemknęła bez większego echa, niewiele osób o niej słyszało. Dzięki temu nie jest popularna, więc decydując się na nią, nie będziemy pachnieć tak samo jak tłum. Ja swój flakonik przytulam mocno i nie zamierzam się go pozbywać.
Czy lubicie perfumy Euphoria?
Tagi: Calvin Klein, Recenzje