Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Maison Rebatchi – Rougewood | recenzja perfum

maison_rebatchi_rougewood_blog_o_perfumach-

Rougewood to miłość, która przyjechała ze mną z Paryża. Nie tyle fizycznie, co w myślach. Poznałam te perfumy podczas zakupów w Printemps i byłam nimi tak zauroczona, że chciałam kupić format podróżny. Niestety nie był dostępny, bo jest to bestseller marki, więc szybko znika z półek. Niedawno otrzymałam go w prezencie od firmy (sama konkretnie o niego poprosiłam) i już spieszę do Was z opisem.

Materiał reklamowy | prezent od marki

Spróbuj się nie uśmiechnąć

Perfumy Rougewood otwierają się przepyszną mieszanką kwasku i słodkości. Nie sposób się nie uśmiechnąć, czując woń soczystego pomelo, niemożliwym jest nie westchnąć przez cierpką porzeczkę. Wspomnienia wakacyjnej beztroski z dzieciństwa same nasuwają się na myśl.

Owocowy akord został dopełniony przez kwiat brzoskwini, który działa tutaj kojąco – próbuje uspokoić i ugłaskać niesforne owocowe brzmienia. Owocowy sorbet Rebatchi jest niezwykle autentyczny. Zwykle narzekam na nuty owocowe w perfumach, ale tutaj nie mam się do czego przyczepić.

Znajome terytorium

W bazie tych perfum do głosu dochodzi ciepło nuty bursztynowej. Spod bursztynu uwalnia się słodycz, która pachnie jak wata cukrowa, nie mogę też zignorować ambroxanu, który gra tutaj główną rolę. W nutach podanych przez Rebatchi znajdziecie karmel. Tak naprawdę to karmel w wersji dietetycznej, trochę jak w Viktor & Rolf Bonbon. Według mnie Rougewood to taka owocowa wariacja na temat Baccarat Rouge. Chyba pierwszy raz przypadły mi do gustu perfumy, które ewidentnie są ukłonem w stronę dzieła Francisa Kurkdjiana. Tak dla zasady jestem do nich sceptycznie nastawiona, bo uwielbiam BR 540 Extrait i uważam, że nic się z nim nie równa. Rougewood to przede wszystkim owoce, więc nie jest to żaden klon, ale inspiracja jest dla mnie oczywista.

Projekcja i trwałość

Nie mogę się uwolnić od tych perfum. Testowałam je w słoneczny dzień i pachniały fenomenalnie. W deszczu zachowywały się nieco kapryśnie – zapach „siadał” nisko, projekcja była słabiutka. Ambroxan zwykle lubi słońce i delikatny wiatr. Wtedy roznosi swoją radosną woń tak daleko, jak tylko zdoła. Rougewood na mojej skórze sprawuje się świetnie. Utrzymuje się do około 6-7 godzin. Zwraca na siebie uwagę i zbiera komplementy. Zakochałam się w nim, a flakon pustoszeje w zastraszającym tempie.

Czy znacie perfumy od Rebatchi?

Tagi: , ,

Podobne wpisy