D.S. & Durga – Pistachio | recenzja perfum
Pistachio nie są perfumami oferującymi skomplikowaną woń, którą musimy dekodować i kontemplować. Pistachio to opowieść o pistacji, ale nie takiej, o którą prosi dział finansowy w oczekiwaniu na dobre wyniki sprzedażowe. To zapach tworzony nie dla briefu, ale dla sztuki.
Kiedy zobaczyłam nuty zapachowe Pistachio, byłam zaintrygowana i bardzo podekscytowana. W nutach producent wymienia: pistację, kardamon, jeszcze więcej pistacji, prażone migdały, jeszcze więcej pistacji, paczulę oraz krem waniliowy. Jak zwykle u D.S. & Durga – zabawnie i z przymrużeniem oka. Wiele osób spodziewało się słodkiej, kremowej, deserowej pistacji. Takiej niepoprawnie słodkiej, niczym krem z croissanta.
Zamówiłam flakon, kiedy tylko pojawił się w sprzedaży w Polsce, i nie pożałowałam. To pistacja, która pachnie drzewnie, ziemiście, mrocznie. Wyczuwam obecność paczuli oraz Iso E Super, a one dają taki przyjemnie komfortowy efekt, jak noszenie koszulki bliskiej osoby (ale ta koszulka jest czysta, bezwarunkowo!).
W tych perfumach nie ma elementu lepkiego gourmand, którego wiele osób się spodziewało. Na pewno byłabym zadowolona ze słodszego zapachu, ale ten w swojej prostocie i nonszalancji jest po prostu ciekawym doświadczeniem.
Wyobraź sobie pistację, którą przybliżasz do nosa i czujesz jej skorupkę. Wyczuwasz słonawo-drzewną woń, która na swój sposób pachnie słodko, ale bez cukru. Tak po prostu. Zapach trzyma się raczej blisko skóry, ma słabą projekcję. Na mojej skórze znika po 5 godzinach. Nie jest to wyczynowiec i trzeba o tym powiedzieć otwarcie!
Bardzo podoba mi się koncept nieprzekombinowanych perfum pistacjowych, które pachną paczulowo, chłodno. To perfumy z nurtu ‘cool’ – mamy je po prostu nosić i cieszyć się ich prostotą, bez zbędnych dywagacji. Dlatego w tym miejscu skończę.
Tagi: D.S. & Durga, Nisza, Recenzje