Blog o perfumach. W oparach popkultury.

Lancôme – La Vie est Belle L’Extrait | recenzja perfum

Lancome_la_vie_est_belle_lextrait_edpholiczka3

Najnowsza odsłona La vie est belle to L’Extrait. Ten zapach skrywa w sobie kilka przepysznych akordów, ale też pudrowy urok, drzewną głębię. Jeśli szukacie pachnidła bardzo wyrazistego, słodkiego i o wspaniałych parametrach, to zatrzymajcie się przy nim podczas kolejnej wizyty w perfumerii.

Zacznijmy od tego, że otwarcie tych perfum skrywa miękką, pudrową nutę. Kryją się pod nią puszyste maliny, które bardzo podobnie wybrzmiewały w La vie est belle Intensément. Być może obok malin leżą poziomki i czerwone porzeczki. Owoce są posypane różowym pieprzem oraz smużką kadzidła.

Szybko pojawia się iris pallida, który swoją kremowością po prostu rozkochuje mnie w sobie. Choć ostatnio nie układa mi się z irysowymi perfumami, to tutaj jest on podszyty słodyczą owoców, nosi takie wanilinowe wdzianko, ale bardzo lekkie. Irys pozostaje irysem. Z jednej strony jest jakby maślany, ale oczywiście pachnie pudrowo, klasycznie.

Największe kontrowersje w tej kompozycji zdaje się budzić obecność oudu. Szczerze, to nie powiedziałabym, aby oud w tym wydaniu mógł kogokolwiek niepokoić. To jest taka zachowawcza, wyczyszczona, europejska wersja oudu, w dodatku w niewielkiej dawce. Nie musicie się obawiać zwierzęcych tonów, bo tutaj po prostu zamknięto drzewną nutę, która dodaje La vie głębi.

Lancôme uderzyło tym zapachem idealnie w moje potrzeby. Chciałam coś, co będzie miało w sobie owoce, kwiaty i nuty drzewne, coś o dobrej projekcji. Uwielbiam nosić te perfumy do pracy. La vie est belle ma właściwości rozweselające. Wiem, że to brzmi infantylnie, ale kilka psiknięć tego zapachu naprawdę pomaga mi dobrze rozpocząć dzień, nabrać dystansu, wyruszyć w chłodny poranek, nie wiedząc, co mnie czeka.

Trwałość tych perfum oceniam na około 10 godzin, a być może i więcej. Rzadko tak mam, że zapach zostaje ze mną na tak długo. Otula skórę jak płynne złoto. Nie potrafię się nie uśmiechnąć, kiedy ten zapach ląduje na moich nadgarstkach. Choć jest trwały i wyraźnie słodki, to wcale mnie nie przytłacza. L’Extrait zbiera komplementy, zwraca na siebie uwagę.

Zdecydowanie warto dać mu szansę. To jeden z lepszych flankerów La vie est belle. Świetnie sprawdzi się jesienią i zimą – ma w sobie dużo ciepła i otula, ale przez intensywną irysową nutę także dostojność, elegancję. Może być dobrym towarzyszem zarówno w czasie ważnych i trudnych spotkań, jak i randek.

Która odsłona La vie est belle podobała Wam się najbardziej?

[prezent PR/materiał reklamowy *flakon otrzymałam wraz z prośbą o wyrażenie opinii. Treść tego posta należy do mnie i prezent od marki nie ma wpływu na moją ocenę*].

Tagi: ,

Podobne wpisy