Chanel – Paris – Venise
Jestem miłośniczką zapachów Chanel z serii Les Eaux De Chanel. Moim ulubieńcem jest Paris-Deauville, a drugim ukochanym Paris – Biarritz. Perfumy Chanel kojarzą mi się ze szlachetnością, nieprzemijającą elegancją i klasyką. Również w przypadku perfum z tej linii jestem zachwycona subtelnoscią kompozycji, wysoką jakością składników.
Zapachy inspirowane są miejscami, które były dla Mademoiselle Chanel bardzo bliskie. Gabrielle była zachwycona bogactwem architektury Wenecji, a także sztuką, której tam doświadczyła. Jej zauroczenie Wenecją stało się inspiracją do wykreowania tego zapachu. Przyznam, że najbardziej mnie zaskakuje, bo jest bardziej miękki i ciepły niż pozostałe kreacje. W perfumach Chanel często panuje chłodna atmosfera, wytwarzają dystans.
Paris – Venise otwiera się nutami cytrusowymi, które nie są tak oczywiste, jak możnaby pomyśleć. Z jednej strony mamy kwaskowatą cytrynę, ale też słodką pomarańczę. W powietrzu unosi się różowy pieprz i nadaje kompozycji zalotności i pikanterii. Czuję subtelny zapach petitgrain, który idealnie komponuje się swoją goryczą w słodko – kwaśne tony.
Od niemal samego początku jednak wiem, że kompozycja ułoży się na skórze miękko i potulnie. Pudrowe irysy wylegują się na mięsistych różach, na olejku z kwiatu pomarańczy, czuję także nieco duszący aromat ylang. Kwiatowa z niej bestia!
W bazie spoczywa mój ulubiony element tych perfum – masełkowaty korzeń irysa połączony w czułym uścisku z fasolą tonka i wanilią. Jest to zapach elegancki i nie skręca w stronę spożywczych nut. Koi zmysły, uspokaja. Tak pachnieć może szczęśliwa i spokojna kobieta. Dla mnie to jest błogość we flakonie.
W perfumach Paris – Venise poznajemy Coco od bardziej delikatnej strony. Gra nut kwiatowych i orientalnych jest niesamowicie urocza i nie sposób się nad nią nie rozczulić.
Koniecznie zapoznajcie się z linią Les Eaux De Chanel, bo czuję, że każdy w niej znajdzie coś dla siebie.
